juju
/ 178.37.30.* / 2011-05-29 23:07
KGHM Polska Miedź S.A. odnotował kolejny sukces. Oto jego spółka KGHM Metale uruchomiła pilotażową produkcję renu. Ten niezwykle rzadko występujący w przyrodzie pierwiastek odzyskiwany jest z odpadów powstających podczas przeróbki rud miedzi. Jest go tak dużo, że Polska od razu stanie się czołowym producentem w skali światowej.
Technologię do otrzymywania renu posiadali Kanadyjczycy. Była ona zbyt droga, by można było ją zastosować w Polskiej Miedzi. Sytuacja stała się wyzwaniem dla naukowców i techników. Prof. Bogusława Trzebiatowska z Uniwersytetu Wrocławskiego opracowała technologię odzyskiwania renu z roztworu płuczkowego kwasu siarkowego. Lubińskich specjalistów wsparli naukowcy z gliwickiego Instytutu Metali Nieżelaznych.
Polska metoda jest bardzo tania i nie wymaga budowy ogromnych, kosztownych instalacji. Ta, uruchomiona w Legnicy, kosztowała jedynie… 450 tys. zł. Do rozpoczęcia pełnej produkcji trzeba jeszcze rozbudować linię produkcyjną. Ryszard Chamer, członek kierownictwa KGHM “Metale”, twierdzi, że będzie można dzięki temu produkować ok. 4 tony renu rocznie. To wcale niemało, jako że w całym świecie wytwarza się rocznie około 40 ton renu.
Technologia opracowana wspólnie z gliwickim instytutem spożytkowuje najnowsze zdobycze nauki molekularnej. Opiera się o tzw. jonity, które jedne pierwiastki zatrzymują, a inne przepuszczają. Przez różne zabiegi chemiczne doprowadza się roztwór do nadrenianu amonu, a później poprzez redukcję wodorem i spiekanie próżniowe, pozyskuje się ren metaliczny. Jest to jeden z najrzadszych pierwiastków na ziemi. Ale ma też i nadzwyczajne właściwości. Topi się w temperaturze 3180 stopni C, a wrze przy 5600 stopniach. Stosuje się go w przemyśle lotniczym i razem z molibdenem oraz wolframem – do produkcji termopar. Prawie 80 proc. światowej produkcji renu znajduje zastosowanie przy wytwarzaniu katalizatorów platynowo-renowych do produkcji benzyn bezołowiowych. Stąd zapotrzebowanie na ren będzie rosło.
Jest zatem szansa, że ren już wkrótce stanie się sztandarowym produktem Polskiej Miedzi. Gdy tylko poszło w świat, że KGHM uruchamia produkcję, to posypały się jak z rękawa pierwsze zamówienia. Wiadomo, że w grę wchodzą spore pieniądze, bo kilogram renu kosztuje tyle co tona miedzi – około 1500 dol. Jeśli zatem spółka będzie produkować 4 tony rocznie, to wartość renu sięgnie ponad 6 mln dol. A to wielkość, o którą warto się bić. Zwłaszcza że w Europie będziemy praktycznie jedynym producentem tego metalu. [link]
Dzięki złożom molibdenu Polska może się stać partnerem producentów rakiet
Ryszard Chachulski, starosta powiatu myszkowskiego, żyje na granicy dwóch światów. Gdy wygląda z okna ratusza, widzi setki snujących się bezrobotnych, sierot po upadłych ostatnio czterech dużych zakładach pracy. Jednocześnie kilkaset metrów pod fundamentami ratusza zalega skarb, który może odmienić los jego powiatu. Ten skarb to złoża molibdenu i wolframu (jednych z najbardziej poszukiwanych na świecie metali), największe w Europie, jedne z największych na świecie – zapewniają geolodzy z Państwowego Instytutu Geologii. Ze stopów molibdenu i wolframu wytwarza się elementy reaktorów jądrowych, rakiet (w tym kosmicznych), najnowocześniejszych pocisków, samolotów. Przetwórstwo tych metali to elita światowego przemysłu metalurgicznego. Złożom molibdenu towarzyszy ponadto złoto, srebro i selen. Niewiele jest miejsc na świecie, gdzie nagromadziło się tyle rud cennych metali, ile pod Myszkowem – oceniają eksperci z PIG.Dzięki myszkowskiemu skarbowi Polska może się stać znaczącym partnerem i dostawcą surowców dla największych europejskich producentów zaawansowanych technologii. Molibdenem spod ratusza starosty Chachulskiego zainteresował się już niemiecki koncern Thyssen Krupp, światowy potentat w branży metalurgicznej.
Wszędzie molibden
Na głębokości 400 metrów między Myszkowem, Koziegłowami i Masłowem zalegają pokłady miedzi, a 800 metrów pod ziemią występuje molibden i wolfram – tłumaczy starosta Chachulski. Według wstępnych szacunków Biura Projektów Metali Nieżelaznych Birtomet, zasoby myszkowskiego złoża sięgają 80 mln ton. Oznacza to, że gdyby zbudować kopalnię wydobywającą rocznie 4 mln ton wszystkich występujących tu rud, wystarczyłoby ich na 20 lat. Najlepiej rozpoznane są okolice Myszkowa. Wykonano tam prawie 30 odwiertów. – Rudy molibdenowo-wolframowe mogą występować od Lublińca na Wyżynie Wieluńskiej aż po Kraków, i niewykluczone, że są tam o wiele bogatsze złoża niż pod Myszkowem – twierdzi dr Albin Zdanowski, dyrektor górnośląskiego oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego. Surowca może wystarczyć nawet na sto lat. [link]
Jan Pasek