Jack853
/ 89.65.61.* / 2015-12-11 10:23
Znam niemało instytucji warszawskich ( nie tylko ministerstw, urzędów centralnych, ale także zarządów i władz np. instytucji naukowych, kulturalnych), w których przejście na emeryturę w "obniżonym wieku emerytalnym" (raczej: umożliwienie kadrowcom, by wypchnęli pracownika na emeryturę w wieku 65 czy 60 lat ) uważane jest wręcz za niedołęstwo ze strony danego pracownika albo co najmniej nieumiejętność wyrobienia sobie wcześniej właściwej pozycji w danym środowisku zawodowym. Jak się wydaje, głównie z tych środowisk płyną chyba jeremiady o klęskach i dolegliwościach, które spłyną na społeczeństwo, głównie na kobiety, młodzież, rynek pracy po ewent. wprowadzeniu reformy emerytalnej przez rządzących. No cóż, wielu Polaków łączy już w zasadzie tylko język, kraj pochodzenia, etc. Czy np. starszy już wiekiem, acz ciągle niezastąpiony urzędnik tak ochoczo zmierzający przed południem do pracy lekkiej, łatwej i przyjemnej potrafi wczuć się w sytuację robotnika lub motorniczej, sklepowej realnie pracujących od świtu? I nie najważniejsze jest już to, które z nich naprawdę traktowane jest przez młodszych współpracowników z litością czy przymrużeniem oka.