taxkiller
/ 194.99.49.* / 2015-12-01 10:29
Gdyby nie było strasznie byłoby śmiesznie... Wiele osób z którymi rozmawiałem na temat wieku emerytalnego nie ma bladego pojęcia ani o sposobie wyliczania, a o podstawach matematyki.
Po pierwsze wiele osób myśli, że emerytury w nowym systemie są obliczane jak w poprzednim, czyli wg 20 najlepszych lat pracy, co w ich mniemaniu oznacza, że czy 60, czy 67 dostaną to samo. To jest oczywiście bzdura, bo nowy system to system składkowy, czyli emerytura zależy od zapłaconych składek.
Po drugie, problemy matematyczne; Osoby kalkulują sobie, że np. pracują 2 lata krócej (np. od 25 roku życia do 65, zamiast 67, czyli 40 lat zamiast 42, czyli spadek o niecałe 5%). To jest oczywiście bzdura, ponieważ jeżeli przejdą 2 lata wcześniej na emeryturę, to również 2 lata będą na niej dłużej. W tym przypadku, pracując do 67 będzie średnio 4 lata na emeryturze (mężczyzna), w przypadku 65 lat, już 6 lat, czyli o 50% dłużej. To oznacza, że pracując do 67 ma 10,5 roku pracy na rok emerytury, a do 65 ma 6,7 roku pracy na rok emerytury, co oznacza spadek o 1/3.
W przypadku kobiet te proporcje są ekstremalne, bo kobiety żyją 8 lat dłużej, a pracowałyby 5 lat krócej niż mężczyźni, co da nam proporcję 1,2 roku pracy na rok emerytury, a to oznacza prawie brak emerytury ze składek...