jhook
/ 91.194.145.* / 2015-12-09 14:21
Największą krzywdą wyrządzoną Narodowi przez polityków wszelkiej maści z prawa i z lewa było upolitycznienie emerytur. W efekcie dziś się ludziom wydaje, że wysokość emerytury zależy od decyzji politycznych, przez co emerytury są stałym elementem każdej kampanii wyborczej i w znacznym stopniu wpływają na wybory Polaków. Tymczasem emerytury to nie polityka, tylko matematyka, a ta nie ma poglądów politycznych, nie należy ani do PiS, ani do PO, ani nawet do Nowoczesnej, nie jest ona ani prawicowa, ani lewicowa. Żeby nie być gołosłownym. Jeśli kobieta zarabia średnią krajową (ok. 4 tys.), to na jej konto emerytalne w ZUS wpływa co miesiąc ok. 650 zł. Jeśli zatem chciałaby mieć emeryturę na poziomie ok. 2 tys. co i tak stanowi 50% jej zarobków, to jasno z tego wynika, że aby przeżyć na emeryturze jeden miesiąc, musi trzy miesiące pracować Jeśli odejdzie na emeryturę w wieku 60 lat i przeciętnie, jak każda kobieta dożyje 80-tki, czyli będzie żyła na emeryturze 20 lat, to aby pobierać świadczenie w wys. 2 tys. musiałaby 60 lat pracować. Waloryzacja składek nie wpłynie na wysokość emerytury, tylko wyrówna inflację, a szczątki wpłacane do OFE oraz część składki opłacanej przez pracodawcę pokryją podatek dochodowy, tak, by te 2 tys. było ba rękę. I to wszystko, ale należy pamiętać, że nie każdy zarabia średnią krajową. Z facetami jest trochę "lepiej", bo dłużej pracują, a krócej żyją, ale to też łatwo obliczyć. Kiedyś facet odchodził na emeryturę w wieku 65 lat, a w wieku 68 lat umierał. Nie było zatem problemu z płynnością finansową ZUS. Do tego należy jeszcze dodać fatalną sytuację demograficzną. Jeśli ktoś zatem obiecuje "godne" emerytury, to jest kłamcą i nie powinien dostać nawet jednego głosu. Ale cóż, wiele lat nieobecności matematyki na maturze zbiera teraz swoje krwawo żniwo. Nie ma też co zganiać wszystkiego na polityków, bo nie byłoby świń przy korycie, gdyby nie barany przy urnach.