gość 299
/ 83.11.9.* / 2015-05-14 22:05
Platformerski rząd postanowił wykorzystać fakt trwającej kampanii wyborczej i po cichu, bez specjalnego zainteresowania mediów, przyjął "Wieloletni Plan Finansowy Państwa". Z dokumentu tego wynika jednoznacznie, że najbiedniejsi z nas z roku na rok będą płacili coraz wyższe podatki, a wszyscy - na najbliższe kilka lat - możemy zapomnieć o poluźnieniu fiskalnego sznura. By żyło się lepiej!
Aż do 2018 roku rząd nie planuje waloryzacji kwotowych progów podatkowych, kosztów uzyskania przychodu, ani kwoty kwoty wolnej od podatku - wynika z przyjętego kilka dni temu przez rząd Ewy Kopacz "Wieloletniego Planu Finansowego Państwa". W praktyce oznacza to, że wszyscy będziemy płacić fiskusowi jeszcze więcej, a najmocniej odczują to osoby najbiedniejsze, które zarabiają w okolicach tzw. pensji minimalnej. W 2008 roku osoba otrzymująca takie wynagrodzenie (wówczas było to 1126 zł brutto) płaciła fiskusowi ok. 500 zł podatku dochodowego rocznie. W 2015 roku osoba pracująca za minimalną krajową (obecnie jest to 1750 zł) będzie zmuszona zapłacić fiskusowi w ciągu roku ok. 1100 zł podatku dochodowego. To oznacza wzrost płaconego podatku aż o 120 proc., mimo że w tym czasie minimalne wynagrodzenie wzrosło jedynie o 55 proc. Wszystko przez brak aktualizacji kwoty wolnej od podatku, która od momentu przejęcia władzy przez ekipę PO-PSL cały czas utrzymuje się na absurdalnie niskim poziomie, wynoszącym 3091 zł w skali roku. Niestety, póki ekipa Tuska, Kopacz i Komorowskiego nadal będzie dzierżyła władzę, póty nic w tej materii się nie zmieni. Przyjęty przez rząd kilka dni temu "Wieloletni Plan Finansowy Państwa" nie zakłada podniesienia kwoty wolnej od podatku aż do 2018 roku. To oznacza, że jeszcze przez kolejne 3 lata, w zakresie kwoty wolnej od PIT, nasz kraj miałby stać w jednym szeregu z takimi państwami Afryki jak Kongo, Mauretania czy Tanzania ( gdzie kwota wolna od podatku jest bardzo zbliżona do tej, która obowiązuje obecnie nad Wisłą). Dla najbiedniejszej warstwy naszego społeczeństwa oznacza to zaś tyle, że coraz mniej pieniędzy zostanie im na życie, a coraz więcej będą musieli oddać fiskusowi. Szacuje się, że o ile w tym roku zarabiający minimalną krajową odda w podatku dochodowym wspominane powyżej 1100 zł, to za trzy lata kwota ta urośnie już do poziomu ok. 1250 zł i nadal będzie rosła szybciej niż wysokość minimalnego wynagrodzenia. By żyło się lepiej!