sqrt
/ 109.173.154.* / 2016-01-31 15:57
Spłata długu oznaczałaby upadłość gospodarki. Dług będzie rósł tak długo, jak tylko może - dopóki będziemy w stanie przekonywać banki i inwestorów, że warto nam pożyczać pieniądze.
Niestety tak to działa. System monetarny większości krajów rozwiniętych to klasyczna piramida finansowa zbudowana w oparciu o koncepcję rosnącego długu.
Najlepiej to sobie wyobrazić jako naczynie, do którego z jednej strony dolewasz wody (zadłużanie się), a z drugiej strony upuszczasz wody (spłacanie długu). Jeśli przestaniesz się zapożyczać, z naczynia odpłynie woda.
Każde pokolenie zadłuża się na swoje potrzeby. Kolejne pokolenie będzie spłacało ten dług, a na swoje potrzeby zaciąga kolejny dług. System działa, dopóki kolejne pokolenia są liczniejsze i bogatsze - wówczas spłacenie długu poprzedniego pokolenia jest zawsze łatwiejsze, niż spłacenie długu - w takich warunkach jest ok zostawić swój dług następnemu pokoleniu i na tej idei opiera się system monetarny - wówczas każdy ma trochę więcej niż sam wypracował.
Warunkiem koniecznym jest jednak tzw. wzrost gospodarczy, czyli liczebność i/lub zamożność kolejnych pokoleń musi rosnąć. Różnica musi być wystarczająca na pokrycie odsetek, bo inaczej się cofamy.
Sygnałem, że system ma problemy, jest obniżenie stóp procentowych przez banki centralne - czyli oferowanie tańszych pieniędzy.
Od kryzysu w 2008 roku mamy bardzo niskie stopy procentowe we wszystkich bankach centralnych na świecie. Gospodarka ma problemy z podniesieniem się. Trochę sytuację uratowały Chiny - tam był wzrost i można było inwestować z dużym zyskiem. Inaczej państwom rozwiniętym trudno byłoby spłacać długi zaciągnięte przez poprzednie pokolenia.
Niestety Chiny dobiły już do miejsca, w którym same mają problem z dalszym wzrostem. Teraz sytuację ratują trochę Iran i Indie.
Innymi słowy światowy dług zaczął nam już narzucać politykę. To dlatego rządy mają coraz większe problemy z podejmowaniem działania w sytuacjach kryzysowych (uchodźcy, zmiany klimatyczne, dominacja banków i korporacji, wojna cen ropy). Światowi liderzy stali się niewolnikami własnego długu i teraz będą podlizywać się inwestorom i korporacjom, by zapewnić sobie dopływ gotówki, który pozwoli potrzymać tę piramidę jeszcze przez jakiś czas. I właśnie dlatego "odpowiedzialne" rządy tak bardzo przejmują się agencjami ratingowymi - chcą mieć możliwość zadłużania się tu i teraz.
Co będzie potem? Inna ekipa rządząca i to już będzie ich problem :)
Dlatego coraz więcej się ostatnio mówi o nadchodzącym krachu. Nie wyciągnęliśmy odpowiednich lekcji z przeszłości i zbyt ochoczo się zadłużaliśmy - zwłaszcza pokolenie tzw. "baby boomers", które miało dzięki temu wzrost ekonomiczny i zamiast to wykorzystać do inwestowania w przyszłość swoich dzieci, wykorzystali to jako pretekst do zadłużania się na swoje potrzeby - w końcu "gdy jest wzrost można się zadłużać - kolejne pokolenie na pewno będzie miało taki sam wzrost lub większy". Wystarczy jednak spojrzeć jak zaczęły rosnąć zadłużenia gospodarek na świecie po 2008 roku, by uświadomić sobie, że system upadł już wtedy, ale ratujemy się przesuwając problem na przyszłe pokolenia (pozwalając mu rosnąć).
W końcu wszystko się rypnie i będzie drukowanie pieniądza. Obyśmy mieli wówczas własną walutę, a nie Euro jak Grecja.