Soffa
/ 0.0.0.* / 2011-09-21 19:52
Pisałam już egzamin próbny humanistyczny i mat.-przyrodniczy. Witam ponownie ;)Wypowiadałam się obszernie w kwietniu ;)
Jestem dobra z j.polskiego, a miałam trochę problemów z rozwiązaniem zadań. Były zagmatwane, bardzo dużo dedukcji, domyślania się, polecenia specjalnie ułożone tak, aby czytać je kilka razy, bo za pierwszym zrozumie się błędnie. Cóż... rozprawka o dżungli, nie mam pojęcia jak mi poszła, myślę, że będę miała minusowe punkty za styl, bo śpieszyłam się piekielnie i miałam pustkę w głowie przy doborze słownictwa.
Historia - również nie narzekam na stopnie z tego przedmiotu, ale muszę przyznać, że bardzo łatwo nie było. Osobiście za ChL nie mogłam rozjaśnić pamięci co do Unii w Kaliszu... Było tak, że wydarzenia kojarzyłam, jednak daty mi się gmatwały... Praktycznie te wszystkie egzaminy piszę często "na logikę" ;) Więc co do historii mam pełno złych przeczuć... W ogóle nie wiem po co dali te teksty źródłowe, ja kilka zadań, rzekomo z czytania ze zrozumieniem tekstu źródłowego, rozwiązałam w oparciu o swoją wiedzę i właśnie "logikę" ;)
Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś łatwiejszego, nieco... WOS znośny.
Nauczyciel od fizyki pilnował nas podczas pisania egzaminu z części mat.- przyr. i kręcił głową nad jednym zadaniem. Ba, zbulwersował się i komentował je, ale ja nie słuchałam dokładnie. Pamiętam tylko, że ktoś bardzo nie popisał się wiedzą przy jego układaniu.
Trzeba zacząć od tego, że przedmioty ścisłe nie są moimi konikami. Tak więc rozwiązywałam zadania z wyborem "na logikę", czyli moją ulubioną metodę ;) Biologia jakoś przeszła, chemia prawie cała "na logikę", fizyka w sumie też ;) Mam nadzieję, że nie poszło mi bardzo źle, bo mam z fizyki 5 i nie chcę się skompromitować w oczach nauczyciela.
Powiem Wam, że ogólnie na tym egzaminie wiele rzeczy kojarzyłam... jakby to powiedzieć... z nazw...(?) Pamiętałam, że miałam to na lekcji, jednak posiadam wielkie luki w pamięci.
Jestem zdania, że takie egzaminy są trochę tępe. To, że ktoś ma dobre oceny wcale nie znaczy, że napisze go dobrze. Ja miałam lampas na świadectwie, ale na testach kompetencji, egzaminach nie wypadam najlepiej, bardzo słabo błyszczę. Chodzi o to, że łatwiej się przygotować z jednego działu w podręczniku do pracy klasowej, do tego jeśli temat wałkuje się jakiś czas. Po prostu mniejsze, dużo mniejsze, partie materiału do opanowania i jest łatwiej. A potem, gdy to wszystko zbiorą w kupę, a do tego nie wiemy czego się uczyć, co powtórzyć, bo bez sensu jest ślęczenie nad zeszytami i wkuwanie materiału z tylu przedmiotów z dwóch lat!, to wypadamy często słabiej. Wiele rzeczy się zapomina kompletnie, są takie, które "świtają" w głowie i wpadamy we frustrację gdy nie możemy ich sobie przypomnieć :( Wiedza z tylu przedmiotów, z dwóch lat? Nie wiem kto będzie w stanie wszystko pamiętać. Słusznie zauważyła moja pani od matmy, że tylko nas stresują co trzy lata. To prawda. Przed młodymi ludźmi stawia się coraz wyższe wymagania, co naprawdę jest straszne. Chcą zrobić z nas geniuszy, ale wybierają okropne sposoby. Boję się pomyśleć, co będą przeżywały moje dzieci... :( Powstał głupi trend kończenie studiów, przez kompleksy w które wpadamy przez "Zachód". Ja zamierzam iść na studia, nie o to chodzi, tylko np. w Holandii, na wielkim "Zachodzie'', mało kto idzie na studia, ludzie pracują normalnie po ukończeniu odpowiednika naszej matury. Studenci zostają bez pracy (nie wszyscy oczywiście), bo rzucają się na byle co, aby mieć papierek i szpanować wśród ciotek. Pogoń za "Zachodem" nie wychodzi nam na dobre.
Do tego, słusznie zwracacie uwagę, że w wieku 14-15 lat stajemy przed decyzją, która w dość dużym stopniu odbija się na naszej przyszłości - mianowicie - wybór szkoły średniej. Przez reformy pani Hall wymarzona szkoła może stać się nieosiągalna. Ja osobiście upatrzyłam sobie jedno technikum i boję się, że nie dostanę się do niego... A propo's... Teraz, mówiąc szczerze, LO chyba nie opłaca się tak bardzo... wychodzi się z wiedzą ogólną, czyli z niczym konkretnym... Konieczne są studia. W tych czasach, po boomie na studiowanie, o wiele bardziej opłaca się iść do technikum,które, moim zdaniem, jest bardzo dobrym rozwiązaniem, a nawet do zawodówki. Wychodzi się z fachem w ręku, można znaleźć już jakąś pracę, odciążyć rodziców, mieć na swoje fanaberie... Teraz na takich ludzi jest zapotrzebowanie. Ale nie krytykuję uczniów LO ;)
Ogólnie mówiąc uważam panią Hall za ... kretynkę, mówiąc szczerze... uczyła w jakieś szkole prywatnej i myśli, że może decydować o wszystkim, narażać dzieci na wielki stres, z którym nie wszystkie sobie poradzą, odbierać nam szansę na spełnienie marzeń... przez jakiś głupi egzamin... jeszcze niech egzamin po zerówce zrobi... Nie rozumiem... kiedyś nie było tego wszystkiego i też byli mądrzy ludzie. Jak ktoś ma ambicje, chce coś osiągnąć i się uczy, to zawsze sobie poradzi, a nie będzie ograniczany egzaminami, które mogą w jednej chwi