AKR
/ 83.19.83.* / 2010-08-20 15:57
Xenti, zgadzam się z tobą.
Przede wszystkim ustalmy jedno: artykuł o niczym. Bo słusznie piszą inni w komentarzach, że nie chodzi przecież o przedstawienie alternatywy dla dziecka, nie traktuje się go w kategoriach inwestycji, nie wycenia się go (świetny komentarz, aby wycenić babcię, dziadka i wujka) i w ogóle jaki to sens zestawiać koszty utrzymania dziecka z czymkolwiek. Jasne, że dopóki nie zarabia, to kosztuje; a kiedy zarabia, to przecież głównie dla siebie bo rodzic jeszcze pomocy nie potrzebuje.
W zakresie obliczeń i logiki - napisaliśmy już. Zgadza się to lub nie - należałoby mieć przed oczami materiały autora. Być może rzeczywiście dane dublują pewne koszty. Poza tym jakąż to miarą jest średnia?
Zakładam, że nikt nie wyda na dziecko więcej niż ma. Bo skąd? Jak pożyczy, to jednak ma; jak od rodziny, to ona ma to w innych kosztach ujęte. Suma musi wyjść na zero.
Z ekonomicznego pkt. widzenia wydatki na jedzenie są raczej zmienne, tj. im więcej ludzi tym więcej wydamy, czyli dziecko kosztuje, pewnie jakieś 300 zł/m-c. Możliwa jedynie optymalizacja na wlk. opakowań.
Koszt przedszkola, szkoły, nauki pływania czy innych zajęć - koszt zmienny, tj. dziecko jest - jest koszt.
Koszt mieszkania, samochodu - koszt stały. Media - koszt zmienny z pewnym udziałem kosztu stałego (prąd, gaz). Ubrania - koszt zmienny.
Itd, itp. W sumie na pewno ok. 200 tys. łącznie zanim dziecko skończy studia. Tylko że nic to nie znaczy. To są pieniądze, które ludzie bezdzietni wydadzą na inne potrzeby i tak.
A tak na marginesie: autor nie odjął od kosztu ulgi na dziecko, którą sobie rodzic na PIT uwzględni ;- )). Poziom artykułu raczej na onet niż na money.pl.