Przypomnijmy, że 1 lipca 2009 r. ujawniliśmy prawdziwą historię powstania majątku Stanisława Kluzy, przewodniczącego KNF. Przewodniczący nigdy nie przyznał się, że akcje, na których zbił wielomilionowy majątek, kupił bezpośrednio od Grzegorza Leszczyńskiego, prezesa IDMSA, po niskiej cenie (6 razy taniej niż ich wycena w ofercie publicznej pół roku później). Fakt ten nie przeszkadzał mu jednocześnie nadzorować IDMSA (w tym nadzorować bardzo poważną kontrolę rzekomych nieprawidłowości w IDMSA, której wyników nie ujawniono) i zatwierdzić jednoosobowo z ogólnego upoważnienia komisji aż 37 prospektów emisyjnych składanych przez IDMSA, z których wiele zawierało uchybienia.
Kluza na dodatek, już jako przewodniczący nadzoru, był klientem IDMSA i kupił za blisko 300 tys. zł
akcje atrakcyjnej spółki (Arterii) wprowadzanej przez ten dom maklerski na GPW, przez co naraził się na zarzut złamania Art. 15 ustawy z 21 lipca 2006 r. o nadzorze nad rynkiem finansowym, który zakazuje takich inwestycji.
W kierowanym przez Kluzę KNF nigdy nie wyjaśniono też spraw związanych z płatnymi szkoleniami prowadzonymi przez całą dyrekcję działu emitentów nadzorującego spółki giełdowe. Dyrektorzy i ich rodziny (żona, siostrzenica lub szwagierka) pobierali bardzo wysokie wynagrodzenia (do 16,5 tys. zł dniówki) za szkolenie spółek, których prospekty potem oceniali. To nie były pojedyncze przypadki, tylko biznes na wielką skalę – w ciągu 10 miesięcy (czerwiec 2004 – marzec 2005) trójka dyrektorów przeprowadziła 44 płatne szkolenia zorganizowane przez dwie firmy powiązane ze spółkami załatwiającymi sprawy w KNF (jedna z nich to firma powiązana z IDMSA – Agencja Support). Wykłady były prowadzone dla spółek wchodzących na GPW. W jednej ze spółek – organizatorów prokurentem była żona dyrektora KNF. Tych spraw nigdy nie wyjaśniono mimo oczekiwań kontrolera wewnętrznego.
więcej: http://ngi24.pl/article/202/kancelaria-premiera-wyjasni-afere-knf