kandyd_optymista
/ 91.193.208.* / 2015-11-02 10:35
by opisać fenomen polskiej "bidy', posłużę się kazusem księdza, co to chodzi po kolędzie: wchodzi taki do domu, widzi niedostatki i mówi: biedy tu u was nie widać! odwracamy w Polsce, jak zwykle, kota ogonem; po co "prosić" innych, by zmierzyli nam narodowy poziom "bogactwa-biedy"; wystarczy zauważyć, że galopująca deflacja w Polsce zbiera od dawna "krwawe żniwo": gdyby każdy pracujący Polak miał na rękę 2850 PLN, to nikt by nam potem w TV nie smucił, że Polacy np. marnują żywność - bo ta marnuje się sama w marketach, które z kolei nie są niczym innym, jak tylko ekspozyturami neokolonializmu: stąd w konsekwencji serie akcji społecznych typu: "podziel się posiłkiem!", "oddaj krew!", tudzież "góra grosza"- czy to nie żałosne, zważywszy, że II R.P. mimo ograniczeń alimentowała do końca całą "armię" weteranów 1 Wojny Światowej i Legionów Piłsudskiego; a dajmy na to taki kredytobiorca: kupił sobie dom, który po 10 latach prawie już spłacił, ale w rozliczeniach z bankiem delikwent ten ciągle drepcze w miejscu, gdyż okazuje się, że"na papierze' spłacił bankowi zaledwie 20% należności: taki na pewno nie wyda dzisiaj ani jutro 1 grosza na konsumpcję czy na kolejne inwestycje, skoro to jego własny bank sprawił, że osoba ta została na dekady wyeliminowana z normalnych stosunków monetarnych kraju; a potem dalsze symptomy tej naszej bidy multiplikują się na potęgę: w miastach znikają sklepy z ulic, bo nikogo nie stać na zakupy w tych przybytkach, powstają za to lombardy, domy gry i lumpeksy, w których też już prawie nikt niczego nie kupuje: ten aktor, co to powiedział o Łodzi, że to miasto meneli miał o tyle rację, że powinien był stwierdzić, że cała Polska to kraj meneli