Oettinger mówił, że rozsądna cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy mieści się w przedziale 350-390 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Ciekawe, bowiem podobna cena obowiązywać ma w kontrakcie z Chinami a zachód uznał, że to bardzo niska cena, że Rosja na tym faktycznie traci.
A kontrakt z Chinami jest politycznie motywowany aby pokazać, że Rosja nie potrzebuje rynków zachodnich.
To jak to jest? 350 - 390 dolarów za 1000 metrów dla chin jest dla Rosji nieopłacalne a dla Ukrainy jest ok?
Widać coraz większe zapętlenie aż do granic absurdu.
Nawiasem jestem zdania, że Rosja może żądać cen jakich zechce, natomiast odbiorca nie musi się na te ceny godzić i nie musi kupować/odbierać Rosyjskiego gazu. Jeżeli jednak już ten gaz odbiera to powinien płacić tyle ile żąda dostawca lub zaprzestać pobierania gazu od dostawcy z którym nie zgadza się w kwestii cen. A Ukraina nie płaci ale odbiera/pobiera maksymalnie ilości gazu w wysokościach jakie przewiduje kontrakt, ciekawe?
Odbiorcy UE i Ukraina chętnie biorą gaz z Rosji a potem chcą dyktować swoją cenę stawiając Rosję przed faktem dokonanym i dając do zrozumienia, że jak Rosja nie ustąpi to nie zapłacą w ogóle i na dodatek zrezygnują z gazu Rosyjskiego.
Bardzo ładnie tyle, że wszystko to propaganda pod publiczkę, skoro zachód nie chce odbierać gazu z Rosji niech nie odbiera, Rosja mniemam jakoś to przeżyje, jakoś sobie poradzi. Ale czy zachód poradzi sobie bez rosyjskiego gazu? Przynajmniej w najbliższym okresie?
Może to Rosja powinna wykonac jakis krok, moze powinna wstrzymac przesyl gazu?
Ciekawe co wtedy działo by sie. Hm całkiem ciekawe?