O ile wiem dla sadowników najgorszym okresem jest kwiecień i maj, gdy drzewa kwitną i nie mogą się bronić przed nagłym przypływem mrozów. Zatem wystarczy się ubezpieczyć na dwa miesiące co jest 1/6 obowiązującej stawki, która wynosząc nawet 25% strat podzielona przez 6 daje cztery procent strat. Jeśli straty obejmoą 20-30% wartości zbiorów to jest to jeden procent wartości zbiorów, co powoduje, że cena kilograma jabłek rośnie o 3 grosze. Mogę dać i 10 więcej jak mam być szczery, tak jak za chleb mogę dać 30 gr więcej (cena wzrośnie skokowo i będzie rosła razem z inflacją). Lepsze to niż 5 zł więcej raz za czas. Skok jest tak niski, że pośrednicy nie muszą podnosić cen z powodu tego ,,wzrostu". Chyba, że ktoś celowo chce przejąć polskie sadownictwo i rolnictwo doprowadzając do masowych upadłości. Wtedy to jest sprawa dla policji i ABW.