Nowe podatki to ocalenie, zaś redukcja rozpasanych wydatków to droga ku zagładzie :) Nowe podatki to przecież konieczność, bo każdy wie, że wydatki to pozycja nie do ruszenia więc jak ktoś jest na partyjnej liście płac może być spokojny.
Ciekawe, przy jakiej np. stawce
VAT społeczeństwo zacznie protestować? 30%? 40%? Może 90%? Ile jeszcze nowych podatków społeczeństwo zniesie?
Czy będzie wojna o zniesienie fiskalizmu w Europie tak jak kiedyś była wojna o zniesienie niewolnictwa w USA?