Wszyscy staramy się przewidzieć przyszłe ruchy cen. Jedni mają pewne teorie, inni przeczucia, a mi wydaję się, że ruchy cen w ciągu dnia zależą od sytuacji w jakiej się w danej chwili znajduje rynek. Już to wyjaśniam. Pomijam w tej chwili wpływ czynników fundamentalnych, bo one mają oczywiście duże znaczenie ale raczej w perspektywie długoterminowej. Siedze sobie przed monitorem w biurze maklerskim. WIG spada z 3020 z drobnymi wahnięciami do poziomu np. 2973 i zaczyna się odbijać. Czy zastanawialiście się co determinuje ruch w górę akurat na poziomie 2973. Nic szczególnego poprostu jakiś duży gracz nagle powiedział dosyć spadków i zaczął skupować
akcje. Podobna sytucja ma miejsce na rynku kontraktów terminowych. W tym momencie inni inwestorzy zobaczyli, że rynek się kotłuje i postanawiają również kupować
akcje i otwierać długie. Taka sytuacja ma miejsce aż WIG dochodzi do poziomu np. 3015, kiedy znowu ktoś duży (lub wielu "ktosiów") mówi stop. Ta sytuacja została bardzo fajnie przedstawiona w jednym z filmów amerykańskich, w których główną rolę grał Michael Douglas, niestety tytułu nie pamiętam. Oczywiście jest to schemat uproszczony bo niektóre poziomy wsparcia i oporu są przecież wyznaczone różnymi liniami, kanałami, volumenem itp.
Dlatego jeśli będziecie oceniać posty forumowiczów miejcie na uwadze, że ekonomia (w tym także nauka o GPW) jest nauką społeczną a nie nauką ścisłą tzn. choć istnieją pewne założenia i schematy to nie da się w 100% określić zachowania inwestorów na konkretne informacje (np. tak jak ma to miejsce obecnie - pozostawienie bez zmian stóp procentowych i tylko przewidywania co dalszych podwyżek w przyszłości).