qweq
/ 192.198.151.* / 2016-05-24 12:03
Prawda jest taka, że zgodnie z umowami i regulaminami to zapewne bank ma rację.
Ci polscy pseudo-brokerzy zamiast wykupić bezpośrednie łącza o niskich opóźnieniach, działają normalnie w oparciu o internet, który daje nieakceptowalnie duże opóźnienia w transmisji.
Przeciętne opóźnienie samego przesłania informacji przez internet wynosi około 60ms - dla rynków kapitałowych w takich chwilach to wieczność, a standardem na rynkach finansowych jest 1ms opóźnienia i to dla połączeń międzykontynentalnych (duzi gracze mają wielokrotnie szybsze łącza, grają wysokimi częstotliwościami - o czym za chwilę).
Co to tak naprawdę powoduje - powiedzmy na przykładzie takiego typowego uproszczenia działania giełdy gdzie spotyka się kupujący ze sprzedającym.
I tu nasz bohater miał powiedzmy CHF które chciał sprzedać za minimum 4zł, a ktoś chciał kupić CHF za maksimum 5zł i takie zlecenia widział system brokera jako najlesze.
Widziały je też dużo szybsze systemy innych inwestorów i z pewnością wypełniły lukę całą masą zleceń z pomiędzy 4 a 5zł.
A powolny system brokera zapisał się na tą transakcję 4zł->5zł, a nasz bohater już liczył zyski 1zł/CHF mocno podlewarowane.
Ale ponieważ system był powolny, to nie zauważył że w kolejkę wepchnęło się wielu szybszych widząc co się dzieje - że gość chce coś sprzedać za conajmniej 4zł, a drugi chce kupić za maksymalnie 5zł, no to wpycha się do kolejki ktoś kto daje zlecenie kupna za 4.01zł, a sprzedaży za 4.99zł.
I zysk naszego bohatera spada w tym momencie 100x, a przejmuje go ktoś inny, kto masz możliwości szybszej reakcji.
W praktyce pewne wbije się tu kilkaset zleceń, może tysiące w cenie między 4-5zł, automaty widząc brak płynności rynku natychmiast to wykorzystują. Nie widział tego jedynie broker naszego bohatera, bo miał za wolne łącze żeby zebrać na czas zlecenia z całej giełdy.
Natomiast te zlecenia faktycznie były.
Regulaminy naszych pseudobrokerów jak najbardziej dopuszczają możliwość późniejszej korekty i stosuje się to w takich sytuacjach. Po prostu swoje oszczędności na szybkich łączach przerzucają na klientów.
W ten prosty sposób taki gracz w nagłych sytuacjach skazany jest na porażkę - stoploss zadziała mu zawsze za późno, a w sytuacji kiedy potencjalnie mógłby sporo zarobić, tak naprawdę cały zysk odbiorą mu gracze szybsi, grający automatami i mającymi łącza naprawdę o niskim opóźnieniu, w dodatku zwielokrotnione żeby informacja szybciej dotarła do całego świata.