Pilsener
/ 2009-04-20 00:13
/
Sofciarski Cyklinator Parkietów
Wszystko aż kapie od alkoholu - podobnie jest w sektorze publicznym, spółkach skarbu państwa itp. Co chwila urodziny, imieniny, wiece, strajki - wszędzie barki, zakrapiane szkolenia i zebrania, nawet w służbowych samochodach prędzej znajdziesz butelkę po niedopitej wódce niż płyn do spryskiwaczy. W jednej z firm, dla której pracowałem (spory procent zamówień publicznych) nie można było utrzymywać kontaktów z urzędnikami bez alkoholu. Za prywatne pieniądze to jeszcze rozumiem - jak pracodawca chce mieć pijanych pracowników to jego sprawa. Ale za pieniądze podatników (czy na koszt firmy, co na to samo wychodzi) to już dla mnie patologia i choroba. Czy żaden polityk, urzędnik, pracownik sektora publicznego nie wytrzyma 8 godzin w pracy bez alkoholu? A może oni tak się nudzą, że muszą pić, by nie popaść z nudów w obłęd?