"Są przekonani, że umierając jako męczennicy w świętej wojnie dostąpią raju i zapewnią raj również osobom z swojego najbliższego otoczenia"
Jedynie na 100% trafią tylko na to co zgotowali innym. W następnym wcieleniu urodzą się w jakimś ogarniętym przemocą islamskim kraju, gdzie zostaną okaleczeni lub zabici w zamachu jakiegoś nawiedzonego fanatyka. Jak zasiejesz tak zbierzesz, przed własnym losem, karmą, nie ma schronienia, po prostu przychodzi to, co w poprzednich, i czasami w obecnym, życiu stworzyliśmy sobie sami, poprzez nasze działania wobec innych i siebie samego.

"Duża część dżihadystów to osoby świeżo nawrócone na islam, wywodzące się z innych religii"
Takie osoby często szukają kolejnego nowego miejsca dla swego "sukcesu". Nie wyszło im w życiu materialnym, nie wyszło im w tej, czy tamtej religii, nie zostali guru itp. więc zamiast pracować nad sobą, to, oczywiście błędu w sobie nie widząc, winią okoliczności zewnętrzne. Szukają więc nowych okoliczności, ale i tam sukcesu nie będzie, co najwyżej posłużą za "mięso armatnie". Także jest dla jeszcze innych miejsce dla realizacji swoich odchyleń, przemocy, dominacji itp. Chore jednostki, które równie dobrze podpięły by się pod rewolucję bolszewicką, gdyby mogli w tych strukturach dominować, gwałcić, torturować, zabijać tj. "leczyć" swe kompleksy, niedostosowanie i brak sukcesu życiowego, ostatecznie pogłębiając chorobę poprzez swe zbrodnie. Już nie jestem taksówkarzem, czy kasjerem w Tesco, którego nikt nie widzi, nawet własna żona, teraz jestem "dżihad" z którym liczy się, którego boi się, cały świat... Ten "dżihad" to taka nowa "Legia Cudzoziemska" dla w********* z całego świata. Staną się w końcu"kimś" albo zginą i trafią przynajmniej do "raju"... Nie będzie jednak ani jednego, ani drugiego. Haribol!