ojro
/ 91.193.208.* / 2010-04-13 20:50
Ja uważam, że to już drobna przesada. Przyznaję, że Prezydent był patriotą, nieustannie dbał o świadomość historyczną, podkreślał jak ważna jest nasza przeszłość i tożsamość, aby ludzie zabiegali o dobro kraju...
Ale naraz z racji tragicznej śmierci robi się z niego bohatera, a w niektórych przypadkach - wręcz świętego. Nagle parę dni po katastrofie zaczynają być nazywane jego nazwiskiem ulice, aleje, szkoły, niektórzy już proponują stadion im. Lecha Kaczyńskiego... już niedługo jak grzyby po deszczu pewnie zaczną wyrastać pomniki, muzea jego pamięci, a pewnie znajdą się też wkrótce osoby, które zaproponują papieżowi jego beatyfikację.
Po pierwsze - czy to nie hipokryzja, że wcześniej tak często krytykowany Prezydent nagle stał się dla wielu osób wielkim człowiekiem lub w niektórych przypadkach wręcz przedmiotem kultu? Po drugie - czy wszystkie obecne działania wynoszące go na piedestały (w tym również pomysł pochówku na Wawelu) nie są czasem wynikiem emocji po katastrofie? Emocji, które prędzej czy później opadną - a ich skutki jednak zostaną.