xxKrakówxx
/ 87.239.57.* / 2008-04-19 14:38
Pracowałam w tym banku. To cię dzieje nie świadczy dobrze. Kilometrowe kolejki w oddziałach, niezadowoleni klienci. Do tego dochodzi brak komunikacji z Centralą na Grzybowskiej, bo Departamanty przy Al. Pokoju w Krakowie są traktowane jak piąte koło u wozu. Procedur nie ma, przełożony odpowiada na pytania, że "nie wiem i jak chcesz, to podrąż sobie tamat". Skrzynki mailowe non stop trzeba kasować. Zaznaczam, że bank Pekao SA przejął po fuzji agencje od banku BPH i agencje nie chcą z tym bankiem współpracować. Migracje oddziałów z byłego BPH odbywają się w weekendy, a po takim weekendzie przyjdziesz do oddziału i Pani z kasy powie, ze nie ma się nic na koncie, a dzień wczesniej wpłyneła wypłata na konto. Najgorsze jest to, że dużo ludzi odeszło z pracy, którzy już ta pracę trochę poznali a na ich miejsce nie przyjmuje się nikogo. U mnie w styczniu było 23 osoby w dziale po zwolnieniu się zostało 11, potem 9 i teraz znowu jest 11, bo przyjęli 2 świeże osoby, które nie bardzo sobie radzą z pracą i wiele czasu upłynie zanim się wdrożą. A wdrożenie się nie będzie łątwe, bo w takim bałaganie trucno jest o profesjonalizm. Ja na szczęście z koleżanką idę do innej firmy, gdzie mam nadzieję, że będzie lepsza atmosfera pracy. Bo praca z przełożonym, który na pytania odpowiada, ze nie wie, to nie praca. Więc i tak robimy wszystko sami, bo na odpowiedź drogą elektroniczną trzeba niekiedy czekać 3 tygodnie. Odchodzę z tego banku, nie dla pieniędzy, bo nie dostaję podwyżki tam gdzie idę, ale mam szansę tam mieć kontak z fajnymi ludźmi, gdzie będzie wsparcie i zrozumienie, bo nikt nie jest automatem. A w Pekao SA za chwile nie będzie miał kto pracowac, bo nawet na umowę zlecenie nie bardzo chcą ludzie przychodzić, a wiem coś o tym, bo sama tak zaczynałam pracę. Ludzie wiedzą od najomych, ze przy umowie zlecenie, jak rachunek z podpisem dyrektora nie trafi do kadr w odpiwednim terminie, to nie dostanie się pieniedzy o czasie, tylko dopwiro w następnym miesiącu. Tak miała moja koleżanka, która nie miała zczego świąt zrobić, bo jej dyrektor pracujący na Grzybowskiej nie wysłał jej rachunku na Chmielną, po co dyrektor będzie się przejmował podrzędnym pracownikiem. Takie coś bardzo dobija człowieka, dodatkowo dochodzi ogółny nieład i bałagan. Zaczynałam pracę w BPH, ale takiego czegoś się nie spodziewałam po tej fuzji. Najgorsze jest to, ze nikt z górnych szczebli się tym nie przejmuje, bo przecieć to jest "największy w Polsce bank".
Na zakończenie powiem tym, którzy jeszcze w Pekao Sa pracują: powodzenia kochani, trzymajcie się, jak tylko będziecie mieć siły i możliwość szukajcie innej pracy, gdzie ktoś was doceni. Pozdrowienia dla wszystkich byłych BPHowców.