autor widmo
/ 89.74.87.* / 2011-01-08 23:34
Znalazłem w sieci ciekawe opowiadanie o tym jak może kończyć się bliższa znajomość z Petrolem:) Mam nadzieję ,że autor tej historii nie będzie miał mi za złe wklejenie go na tym forum.
A oto i ona:
,,...koszmar który jest póki co dla mnie najbardziej kosztowną ale i też kuriozalną z racji chwilowego odmóżdżenia jakiego wtedy doznałem - nauczką, postanowiłem opisać to szerzej, wypluć z siebie a być może stanie sie to ku przestrodze dla innych...
Rozdział pierwszy
Kaiser
Działo się to w połowie marca 2010, pewnego pięknego słonecznego popołudnia na alpejskim stoku w przerwie między jednym a kolejnym zjazdem, knajpa z tarasem, słoneczko świeci, kufel Kaisera w dłoni, w drugiej ociekający tłuszczem wspaniały biały wurstl, do tego nastrojowe stokowe hity (wśród nich mój ulubiony!: „Marina Aus Tirol”…), jednym słowem sielanka…
Dzwoni telefon; kolega z Polski, też”inwestor”; dzwoni i mówi nerwowym głosem:
”człowieku, dawaj szybko jakiś sprzęt, szukaj sieci, bierz kompa, popatrz na Petrolinvest, Total, ropa, EBOIR, czytam tu , czytam tam, normalnie idzie ciag na maksa, chłopie jak się nie pospieszysz to się nie załapiesz a akurat w tej chwili koryguje się o 20%, łykaj!!!”…
Na to ja:”stary, ale ja nic nie wiem o tej firmie, nigdy się nią nie interesowałem, nawet chyba ani razu nie spojrzałem na wykres, wyniki, do tego słyszałem że gościu kręci lody itp., w ogóle nie czuję tematu, siedzę tu w knajpie , pije piwo i rozkoszuję się widokami…”
On:”mówię ci człowieku, ja zleciłem, moim zdaniem okazja nie do powtórzenia!”
Ja:” no ale jaka cena teraz , jaka ostatnio, jak się zachowywał, co dokładnie za informacje są itp.”
On:” troche ostatnio drożał, ale to nie ma znaczenia, człowieku, teraz to już kompletnie nieistotne , teraz jest po 32, ale zaraz będzie 150-200 kosztować!!!”
No i ja, wbrew wszystkiemu, wbrew swoim zwyczajom, wbrew zdrowemu rozsadkowi, wbrew wszelkim zasadom nawet tym najgłupszym, siegam po ostatni łyk Kaiser-a, biorę telefon i dumny jak paw myslę sobie „a niech tam , raz się żyję, zarobie kokosy tu i teraz, na stoku, tak jest!: połaczę się tym 1,5calowym ekranem z bankiem, udowodnię wszystkim jak się robi prawdziwą kasę przy pomocy czarnego rysika stukającego w porysowany ekran mojego leciwego HTC Touch, siedząc na stoku wielkiej alpejskiej góry, popijając Kaiser-a i kończąc białego wurstla jednocześnie…złożę zlecenie po te 30…a niech tam, niech będzie po 32 by być pewnym zakupu!...skończę wurstla, założę narty i fru na dół!...Tak jest, trzeba mieć fantazję dziadku!
Rozdział drugi
Prawda i ślepota
Wracam do hotelu, zmęczony całodziennym trudem wypoczywania, ale jednoczesnie z poczuciem spełnionego obowiązku: w końcu jak się okazuje na nartach można nie tylko wydawać kase ale i ją zarabiać! Z taką to myśla odpalam kompa i biorę się za lekturę…Petrolinvest…hm….wyniki…HM…wyniki 2009…HHHMMMM(!)…wykres 3 miesieczny…o fuck! Co to do cholery jest??? wieża Eiffla czy Saturn 5 ??? „trochę podrożał”??? Pogięło go czy jak??? No ale dobra , spokojnie, wyluzuj stary, to przecież ropa, Total, kasa, banki, miliardy baryłek…Sprawdzam rachunek – jest, kupiłem po 32! Zamknięcie? 28…no dobra; to korekta, spokój, mysle sobie:” jutro będzie +20%, zarobisz chociaż na ten karnet, wywalisz ten badziew i zapomnisz o sprawie”
Nastepnego dnia z pewna dozą nieśmiałości zmieszaną lekka nutą niepokoju przeistaczającą się w delikatną nerwokupę w miarę zbliżania się godziny 9:00 …patrzę na ekran i oczom nie wierzę..27, 26…kolejne dni mijają…24…22…a ja dalej patrzę ekran …niby widzę a nie widzę...
Rozdział trzeci
przebudzenie
mijają dni, mijają tygodnie, czytam wszystko co tylko zostało opublikowane na temat tej Paskudy, Maszkary, Zgniłgo Jaja którego śmieją zwać papierem wartościowym...czytam i dochodzę do siebie...Pierwsza reakcja- dobra, może tu i było kręcenie lodów, może i wydojono tutaj kasę sprzedając marzenia frajerom za bezcen (do których poniekąd dołączyłem po latach...), ALE: zastanówmy sie rozsądnie - strata gigantyczna, kurs 14 czy 15 , już przestałem patrzeć nawet, ucieczka teraz - trudno to nazwać na tym etapie stoplossem...trzeba było wczesniej zrestartować procesor kretynie...No nic; przeanalizujmy rachunek prawdopodobieństwa: kręcą lody, ok, niech kręcą, to pewne na jakieś 50%, ale przecież dalej będą chcieli kręcić to i może pojawi sie okazja by wyjść chociaż z resztką twarzoczaszki...no chyba że nie kręcą - a jak nie to co nas czeka; naprawdę szukają tego lepkiego płynu o kloacznej barwie, a może faktycznie juz tam gdzieś sie czai pod ziemią i wkrótce wytryśnie pchnięty Totalowską kasą w efekcie której przecież nawet połowiczny uzysk będzie jak połowa garażu Sułtana Brunei dla kloszarda!
Rozdział czwarty
decyzja
Zbli