gh
/ 46.134.229.* / 2012-03-14 19:19
tak.c.d "Kiedy odwiedziłem nowy lokal partii, zapytałem Tuska:
"Donald, skąd to wszystko?".
Odpowiedział:
"Od sponsora. Zaraz tu będzie".
Okazało się, że tym sponsorem jest Kubiak. Traktowano go w KLD nie tylko jako faceta, który na każde żądanie wyciąga forsę z kieszeni, ale także osobistego przyjaciela. Dał pieniądze na drogą operację za granicą naszego ciężko chorego kolegi, pożyczał nawet na kupno mieszkania i nie wiem, czy był takim sknerą, żeby domagać się zwrotu... Był też cenionym partnerem politycznym i uczestniczył w wewnętrznych posiedzeniach partii - np. na Helu, dokąd przyleciał helikopterem.
Jeżeli Tusk rzeczywiście cały czas w to wierzył, musiałbym powiedzieć, że jest umysłowo ociężały. Przecież w sprawie FOZZ miał swoją cząstkę odpowiedzialności również Balcerowicz, a to właśnie Tusk przeforsował go na szefa Unii Wolności, gdy KLD "zlał się" z Unią Demokratyczną. Brałem udział w spotkaniach KLD organizowanych w zajmującym całe piętro biurze Kubiaka w hotelu Marriott i jasne było, że przyznanie mu "żup solnych" z państwowej kasy przez posadzenie go w fotelu pełnomocnika ministra prywatyzacji było rewanżem za jego hojność jako sponsora. Firma Kubiaka "Batax", której służby używały do operacji na Zachodzie, cieszyła się pełnym zaufaniem Tuska. Rzecz w tym, że te służby - wojskowe i cywilne - nie były suwerenne, ale stanowiły praktyczną ekspozyturę GRU i KGB. O kulisach tych operacji wiedzieli również Sowieci, tym bardziej że część interesów związanych z FOZZ realizowali ludzie związani z Moskwą. "Opieka" i "pomoc" świadczone młodym, obrotnym politykom, którzy szybko znaleźli się w elicie władzy III RP, była wielkim sukcesem tych służb."
http://www.panstwo.net/511-donald-tusk-czyli-pan-nikt