Do poczytania,TAK NISKI RATING D "PEREŁKI GPW" NIKOGO NIE POWINIEN DZIWIĆ.
My tutaj często i gęsto piszemy o tym jak to koncesje łupkowe za niecałe 700 tysięcy złotych Petrolinvest odkupił za 800 milionów złotych rozdając za bezcen
akcje cypryjczykom. To jest skandal, a i owszem, ale takie praktyki na tej spółce, patrząc na jej historię, wydają się codziennością.
Przykładowo wczoraj w Parkiecie był artykuł o Petrolinveście do którego m.in dołożono wykres, a na nim można odczytać następującą informację:
"09.2009 - Petrolinvest sprzedał udziały w rosyjskich spółkach, do których należało pięć koncesji w syberyjskiej republice Komi za 2,3 tyś. USD. Na sam ich zakup firma wydała 27,5 mln USD"
http://www.parkiet.com/galeria/24,1,1201715.html
Także gołym okiem widać, że mamy do czynienia z bardzo bogatą firmą jaką jest Petrolinvest należący do podobno jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Chyba tylko takich niesamowitych bogaczy stać na różne ekstrawagancje i niekoniecznie typowe zachowania biznesowe. Policzmy tamtą fascynującą transakcję.
Petrolinvest na sam zakup tamtych 5 koncesji na poszukiwanie ropy w Komi wydał bagatela
27 500 000 USD x 3,2zł/USD = 88 000 000zł
i to nie wliczając poniesionych poźniej inwestycji. Po kilku latach te koncesje sprzedał za tzw. "grubą kapuchę" i uzyskał ze sprzedaży
2 300 USD x 3,2zł/USD = 7 360zł
To się nazywa umieć robić interesy. Kupić coś za 88 milionów, a potem to sprzedać za niecałe 7,5 tysiąca złotych. Czyli Petrolinvest opylił te koncesje ze stratą na poziomie 99,99%. W zasadzie można powiedzieć, że je komuś oddał za darmo.
Oczywiście fani Petrolinvest zachwalają tego typu transakcje i twierdzą, że to był super interes, bo Petrolinvest pozbywał się nierentownych aktywów, aby skupić się na wydobyciu ropy w Kazachstanie czy teraz na działalności np. łupkarskiej. No i od tamtej pory wydobycie ropy i gazu kwitnie, że aż furczy, a tamte 88 milionów złotych to w zasadzie do dzisiaj zbywa firmie i nie jest potrzebne, bo tak się od miliardów dolarów na kontach przelewa.
Ja bym takich biznesów chyba nie potrafił robić. W tym musi być jakiś głębszy sens, którego nie dostrzegam albo stosowne wykształcenie kadry zarządzającej. No wiecie przynajmniej Sorbona. Może tu chodzi o jakąś formę filantropii, że oddaje się warte podobno kilkadziesiąt milionów dolarów aktywa prawie za darmo. Albo może tak jak w przypadku koncesji łupkowych chodziło o bardzo drogi zakup, a te koncesje były warte w rzeczywistości 7 tysięcy z kawałkiem. Albo chodziło o to żeby wyprowadzić z firmy 88 milionów złotych. No nie wiem. Może po prostu nieogarniam myśli przewodniej tamtego interesu i nie dostrzegam jakiegoś dalekosiężnego celu.
Być może chodziło o to, że te koncesje były za mało prestiżowe jak na taką znaną firmę jaką jest Petrolinvest i jej akcjonariat. Co to jest raptem kilkadziesiąt milionów dolarów, dla takiej perspektywicznej firmy jak Petrolinvest. Ja myślę, że problemem tych rosyjskich koncesji na ropę było to, że w ich przypadku nie dało się mówić o MILIARDACH DOLARÓW albo chociaż o setkach milionów bagsów. Tam po prostu był za mały potencjał przyszłych zysków i w związku z czym podjęto decyzję, że drobne 88 milionów złotych podarowano Rosjanom.
Przyznam szczerze, że nie wiem komu opchnięto te koncesje w Komi i czy to nie byli przypadkiem np. jacyś dobrzy znajomi Ryszarda Krauze. Nazwiska jakieś takie swojskie i rosyjskie typu Tatiana Pilipienko, Sergiej Dokuczajew, Aidar Mardanszyn. Może chodziło o jakiś drogi prezent dla tych ważnych Rosjan. Pieron wie.
Jak widać powyższa transakcja wpisuje się w pewien schemat działalności Petrolinvestu i złośliwcy mogą pomyśleć, że tego typu transakcje mogą świadczyć o tym, że ktoś z wewnątrz, może jakiś insider albo cała ich grupa, chce wyprowadzić z tej firmy jak najwięcej żywej gotówki i cennych aktywów w zamian za jakieś bezwartościowe p*******. Zresztą podobnie wygląda sprawa przy koncesjach łupkowych. Osobiście jestem ciekaw po ile w przyszłości będą opylali te niecałe 4 koncesje łupkowe, które nabyli od Eco Energy 2010 za 800 milionów złotych w akcjach. Kto wie? Może wtedy pójdą za tyle ile powinny i uda się je sprzedać za niecałe 700 tysięcy złotych, żywej gotówki.
Chociaż z drugiej strony patrząc to pewnie lekką rączką wydaje się takie wielkie pieniądze, skoro najpierw otrzymuje się dużą gotówkę prawie za darmo od nadwiślańskich szejków, którzy dobrowolnie robią ściepę na tego typu działalność firmy. Oni chętnie odbierają za żywą gotówkę, każdą ilość "cennego walora" wydrukowanego dla nich specjalnie przez zarząd. Stąd zarząd nie ma innego wyjścia i musi drukować na potęgę bez opamiętania, żeby zaspokoić nieograniczony popyt na "perełkę GPW". Nie ma co. Trafiło na bogaczy z Emiratów Słowiańskich.