j123
/ 46.134.229.* / 2012-03-02 07:53
A tu troche historii.Krauze: geniusz biznesu czy człowiek mrocznego "układu"?
Krauze | Prokom | ABW | Wprost.pl | Gazeta Wyborcza | Kaczmarek | Kornatowski | Netzel
ABW przeszukuje domy Ryszarda Krauzego. "W grę wchodzą wielomiliardowe interesy i kupowanie ludzi na różnych stanowiskach władzy" - twierdzi informator Wprost.pl. Kim naprawdę jest Krauze?
Od samego rana trwa polityczna i medialna awantura wokół zatrzymania Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla. W sumie nie bardzo wiadomo, dlaczego zostali zatrzymani. Sądząc po skali akcji, chyba nie chodzi tylko o słynny przeciek z lipcowej akcji CBA w ministerstwie rolnictwa.
Taka wątpliwość nasuwa się także dlatego, że organa ścigania poważnie zainteresowały się Ryszardem Krauze. Tego znanego multimilionera, właściciela Prokomu, nie ma teraz w kraju (podobno bawi w Kazachstanie), ale agenci ABW przeszukują jego domy i mieszkania. Prokuratura chce postawić mu zarzuty. Krauze ma być zatrzymany. Dlaczego? To kolejna zagadka. Ale jakiś tajemniczy "informator" Wprost.pl twierdzi, że w tle są "wielomiliardowe interesy i kupowanie ludzi na stanowiskach władzy". Wprost.pl dodaje, że "w sprawie przecieku w aferze gruntowej i związków polityków z Ryszardem Krauze, prokuratura może wnosić o uchylenie immunitetów kilku parlamentarzystów".
Jeśli to prawda, to sprawa przecieku wydaje się być tylko odpryskiem czegoś znacznie większego i poważniejszego. Czyżby obóz rządzący chciał zasugerować, że Ryszard Krauze sponsorował polskich polityków?
W tym miejscu warto sięgnąć do obszernego tekstu o Krauzem, który w lipcu 1999 r. opublikował Michał Matys w "Gazecie Wyborczej". To bardzo interesująca, drobiazgowa próba rekonstrukcji źródeł fortuny Krauzego i jego związków ze światem polityki. W świetle dzisiejszych wydarzeń tekst jest zaskakująco aktualny.
"Jest to opowieść o tym, jak mała firma komputerowa z Wybrzeża zbudowała swoją potęgę dzięki publicznym zamówieniom. Jak oplotła swymi sieciami najważniejsze urzędy i wielkie firmy państwowe" - zaczyna Michał Matys. I tak m.in. opisuje początki Prokomu:
W 1984 r. wyjechał za pośrednictwem centrali handlu zagranicznego Polservice na dwa lata do Niemiec, na kontrakt indywidualny. Polservice odmawia informacji na ten temat.
- Czym zajmował się pan w Niemczech? - pytam Krauzego. Irytuje się i rzuca, że nie musi na to odpowiadać. Ale wyjaśnia: - Pracowałem w firmie, która zajmowała się m.in. importem komputerów PC na rynek niemiecki. Tam poznałem branżę informatyczną. To dzięki pracy w Niemczech miałem pieniądze na rozpoczęcie działalności w Polsce.
Sprawdziłem, że w Niemczech zatrudniała go firma Mole Lederwarenhandel Gesellschaft mbH. Z nazwy wynika, że handlowała wyrobami ze skóry.
W Niemczech pracowała też matka Ryszarda - Irena Krauze. Była dyrektorem oddziału firmy spedycyjnej Poltrans Hamburg, a w latach 90. - prezesem IDT Data Technology Handelsgesellschaft mbH, także z Hamburga. Irena Krauze do dziś doradza synowi w interesach.
Teza tekstu jest jasna: potęga Prokomu zbudowana jest na zamówieniach publicznych. Zaczęło się od kopalń i Krajowego Biura Wyborczego:
- W 1991 r. Prokom był maleńką firmą - mówi Andrzej Florczyk, szef zespołu informatyki w Krajowym Biurze Wyborczym. - Żył ze sprzedaży systemu finansowo-księgowego dla kopalń na Górnym Śląsku.
Ale właśnie Prokom dostał zamówienie od Krajowego Biura Wyborczego na obsługę wyborów do parlamentu w 1991 r. Od tamtej pory wygrywa przetargi na obsługę kolejnych wyborów.
Michał Matys natrknął się na całą sieć spółek Krauzego. A przy okazji - na ciekawy (zwłaszcza z dzisiejszego punktu widzenia) ślad związków Krauzego z prokuraturą:
Od 1987 r. doliczyłem się dziewięciu firm, w których nazwie było słowo Prokom. Wszystkie należały do Ryszarda Krauzego. Dzieliły się i łączyły, trudno uchwycić wszystkie zależności między nimi. Działający na podstawie Ustawy o rzemiośle Innowacyjny Zakład Techniki Komputerowej "Prokom" w Gdyni przekształcał się w latach 90. kolejno: w Prokom Computer System, Prokom Software System i Prokom Investments.
W 1994 r. Prokom Software System porozumiał się z tajemniczą spółką ze Szwajcarii Nihonswi AG. Wspólnie kupili maleńką firmę z Warszawy, która istniała tylko na papierze. Miała jedną zaletę: zwolnienie podatkowe jeszcze z początku lat 90., przysługujące firmom z kapitałem zagranicznym. Nazwali ją Prokom International.
Ta maleńka firma w 1997 r. znów zmieniła nazwę - na Prokom Software - i za ledwie 7 mln zł kupiła wydzieloną część swojego właściciela - Prokomu Investments z Gdyni. W praktyce oznaczało to, że firma z Warszawy przejęła całą komputerową działalność Prokomu: sprzedawane produkty, w tym system finansowo-księgowy FK'X, i wielkie kontrakty na budowę sieci komputerowych (ich wartość szacowano wtedy na miliard nowych złotych!). Prasa pokpiwała: "pasierb kupił rodzica".
W 1998 r. Prokom Software ws