Dalsza częsć dla nowych graczy.JUż to przecież opisywałem:) Ale dobrze, powtórzę, żebyś się nie spłoszył na samym poczatku.
Jeśli kontrolujesz spółkę, której
akcje są notowane zdecydowanie poniżej wartości nominalnej a ty potrzebujesz pieniędzy, bo firma ma długi, albo ty kosztowną kochankę, to musisz w jakis sposób zdobyć kasę. Bank kredytu ci nie da, bo jesteś niewiarygodny, znajomi też nic nie pożyczą, bo na przykład masz opinią złodzieja. Chciałbys więc zrobić emisję bez PP, ale to bez sensu, bo nie możesz emitować poniżej ceny nominalnej, a ta jest pięciokrotnie wyższa od tej na rynku, więc nikt tego nie kupi. Dlatego omijasz to. Najpierw każesz kuzynowi założyć na Cyprze (ze względów podatkowych) jakąś spółkę. Nie musi mieć nawet biura, wystarczy adres na poste restante. Następnie tworzysz(to znaczy twój szwagier albo pociotek), bądź nabywasz w Polsce jakąś garażową spółeczkę, trochę działasz, kupujesz dla niej komputer, może jakieś koncesje na cośtam, ale niezbyt drogie, żeby się nie szarpać. Później wyceniasz ją sobie "na tle rynku", na 300, albo 400 milionów PLN. Przedtem jednak sprzedajesz ją tej cypryjskiej, najlepiej z jakąś cudzoziemską nazwą. Po czym - twoja "główna" firma, ta giełdowa, "odkrywa" na rynku istną perełkę - czyli polskiego słupa z komputerem i koncesjami i poczuwa nieodpartą potrzebę jej nabycia. Okazuje się, że właścicielem jest znany ci cypryjski partner handlowy. Idziesz więc do niego i proponujesz mu biznes życia. On sprzedaje ci polskiego słupa za 400 milionów PLN a ty mu za to płacisz akcjami nowej emisji. Drukujesz ich 40 milionów specjalnie na ten cel. Bo cypryjczyk "obejmuje" po 10 złociszów. Nie zależy mu zbytnio, bo koszty własne miał zerowe, w porównaniu z tym, ile teraz zgarnie. Poza i tak wszystko to twoje firmy, tylko zapisane na pociotków albo kumpli:)
Efekt: Twoja giełdowa firma nabywa polską spółkę, wartą teoretycznie 400 milionów, praktycznie nic. Ty mówisz akcjonariuszom, że zrobiłeś złoty interes, zwiększając wartość firmy o 400 milionów. Firma z Cypru wywala
akcje w rynek, sprzedając je nieszczęsnym Kowalskim i Nowakom (a raczej ich dzieciom w wieku gimnazjalnym), marzącym o milionach które im obiecałeś. Uzyskujesz co najmniej kilkadziesiąt milionów PLN. Spłacasz długi, kupujesz kochance nową biżuterię i jedziecie się zabawić na Seszele, grzejąc się w ciepełku a wieczorkiem popijając pyszne Dom Perignon