OTO CZEMU SKOCZYŁO Fundusz GEM, który ma podpisane umowy na obejmowanie nowych emisji akcji z trzema firmami giełdowymi, może grać „na krótko” ich papierami – wynika z naszych informacji. Sam GEM milczy
Ireneusz Król, prezes Centrozapu (u góry), przyznaje, że GEM pożycza papiery Centrozapu. Ryszard Krauze zaprzecza – ani on, ani Prokom Investments nie pożyczały GEM akcji Petrolinvestu.
autor: Szymon Łaszewski
źródło: GG Parkiet
Ireneusz Król, prezes Centrozapu (u góry), przyznaje, że GEM pożycza papiery Centrozapu. Ryszard Krauze zaprzecza – ani on, ani Prokom Investments nie pożyczały GEM akcji Petrolinvestu.
autor: Andrzej Cynka
źródło: GG Parkiet
źródło: GG Parkiet
+zobacz więcej
Midas wstrzymał rozmowy z GEM
Prokom i GEM objęły nowe
akcje Petrolinvestu
Centrozap bliżej 140 mln euro
Działalność GEM interesuje KNF
Centrozap musi ujawnić kulisy współpracy z GEM
Amerykański fundusz wyrósł w ostatnim czasie na kluczową instytucję wybawiającą polskie firmy z kłopotów i zapewniającą im pieniądze, o które trudno na rynku. Poznaliśmy kulisy współpracy Global Yield Fund Limited (GEM) ze spółkami giełdowymi. Cena pomocy jest wysoka.
Co wiadomo o GEM
GEM przedstawia się jako instytucja zarządzająca 3,4 mld USD. Fundusz ma siedzibę w Wielkiej Brytanii i jest grupą inwestycyjną private equity działającą za pośrednictwem biur, m.in. w Paryżu, Londynie, Hongkongu oraz Nowym Jorku. Grupa chwali się, że przeprowadziła ponad 270 transakcji w 55 krajach. Jej przedstawiciele nie odpowiadają jednak na nasze pytania dotyczące zakresu i zasad działania.
Mimo aury tajemniczości nazwa GEM stała się doskonale znana spółkom i inwestorom z warszawskiej giełdy. Ze wsparcia funduszu korzystają już tak znaczące przedsiębiorstwa jak Centrozap czy Petrolinvest. Bioton ma z kolei podpisaną umowę z funduszem, ale nie korzystał z finansowania. Niektóre, jak NFI Midas, zrezygnowały ze współpracy. Wciąż trwają jednak rozmowy z innymi firmami.
Dotarliśmy do jednej z nich. Jej przedstawiciele zgodzili się anonimowo opowiedzieć o ofercie i rozmowach z GEM. Pomoc – ich zdaniem – sprowadza się z grubsza do tego, że fundusz godzi się kupić nowe
akcje spółki po cenie niższej od rynkowej.
Wcześniej jednak otrzymuje – w formie pożyczki – identyczną pulę akcji od właścicieli przedsiębiorstwa. Nie brak głosów, że pożyczone
akcje są sprzedawane na giełdzie po korzystnym kursie (informacje o współpracy z GEM powodują zwykle wzrost notowań), a pożyczka zwracana po objęciu tańszych akcji nowej emisji. Różnica w cenie obok opłat manipulacyjnych stanowi zarobek funduszu. GEM ponosi więc niewielkie ryzyko, a właściciele spółek muszą za pomoc zapłacić rozwodnieniem kapitału i spadkiem swoich udziałów. GEM jeszcze w żadnej spółce nie przekroczył 5-proc. progu.
Oferta trudna do przełknięcia
Niektóre firmy rezygnują z pomocy funduszu. Nie podobają im się zasady współpracy. – Chris Brown (zarządzający w GEM, odpowiada m.in. za interesy w Polsce – red.) szukał spółek, które potrzebują wsparcia. Trafił między innymi do nas. Przesłał nam wstępną ofertę, a potem umówiliśmy się na niezobowiązujące spotkanie – twierdzi nasz rozmówca, zastrzegając anonimowość. – Podczas rozmowy okazało się, że GEM chce zainwestować w naszą firmę, ale interesują go tylko
akcje z nowej emisji. Brown niespecjalnie pytał o szczegóły naszej działalności. Odniosłem wrażenie, że liczyły się tylko kwestie finansowe – dodaje.
Przedstawiciel GEM podczas kolejnych spotkań miał objaśnić strukturę planowanej transakcji. Podpisane miały być dwie umowy, jedna ze spółką, a druga z właścicielem (głównym akcjonariuszem) bądź właścicielami przedsiębiorstwa. Pierwsza miała dotyczyć objęcia warrantów subskrypcyjnych, dających prawo do objęcia nowych akcji. Z informacji od naszych rozmówców wynika, że cena zakupu nowych akcji miała być z reguły o około 10 proc. niższa niż kurs na giełdzie. Druga umowa dotyczyła pożyczki akcji od udziałowca lub udziałowców. Fundusz miał pożyczyć jako zabezpieczenie transakcji objęcia nowej emisji akcji tyle samo akcji, ile obiecano mu sprzedać w ramach podwyższenia kapitału.
Z naszych informacji wynika, że GEM może sprzedawać pożyczone papiery, a pieniądze – wykorzystywać na zakup akcji nowej emisji, oferowanych mu po niższej od rynkowej cenie. Właśnie te
akcje są potem oddawane głównym udziałowcom. – I na tym fundusz zarabia. Dodatkowo spółka płaci mu spore kwoty za podpisanie umowy oraz koszty administracyjno-prawne, które w każdym przypadku wynoszą kilka milionów złotych od podpisanej umowy. Cała transakcja przechodzi przez jedną ze spółek GEM, zarejestrowaną w raju podatkowym, której kapitał zakładowy nie przekracza 50 tys. USD – twierdzi nasz rozmówca. Z operacją pożyczania akcji nie ma problemu.
– Pożyczanie akcji jest jak najbardziej możliwe w świetle obowiązujących przepisów.
Akcje mogą zost