jezeli mowi sie, ze podwyzka stawek
VAT ma przyniesc okolo 1 mld pln rocznie do budzetu, to zastanowmy sie nad oszczednosciami na pieknie wyrosnietej sferze administracji publicznej. jesli w ciagu ostatnich 2 lat zatrudniono ok 65 tys urzednikow, gdzie ostroznosciowo liczac srednia placa, + narzut ZUS dla pracodawcy wynosi 3560 pln, to sam koszt ich wynagrodzen rocznie wynosi 2,8 mld pln.
czy nasz kraj w ciagu 2 lat tak sie wspaniale rozwinal (terytorialnie, cywilizacyjnie), ze aby zapobiec ciezkiej niewydolnosci panstwa niezbedne byly te nowe etaty?
poprawcie mnie prosze, jesli moj tok myslenia jest bledny...