Syn Tuska nie był i nie jest urzędnikiem państwowym, więc nie ma to nic do rzeczy.
Do rzeczy zatem. Na delegacje się jeździ, tym bardziej gdy jest się szefem urzędu, który zajmuje się z natury rzeczy kwestiami transgranicznymi.
Owszem, można przeanalizować dwie kwestie:
- czy w związku z tak częstymi/długimi wyjazdami SŁUŻBOWYMI coś w działaniu UKE szwankowało, np. nie wydano na czas ważnych decyzji regulujących rynek elektroniczny/pocztowy w Polsce.
- czy liczba owych dnia poza UKE jakoś znacząco odbiega od lata poprzednich, tj. od prezesury A. Streżyńskiej i jak to jest np. w przypadku odpowiednika prezesa z np. Czech, Niemiec.
Na koniec mała uwagą, konferencje bardziej organizuje ITU, niż ONZ.