Karol 55
/ 87.207.69.* / 2016-03-29 22:37
Święta racja. Ja w szkolnictwie zawodowym pracuje już 36 lat. Od kilku lat jestem już na emeryturze, mimo to dalej pracuję i to w kilku szkołach zawodowych. Nie dla kasy, bo połowę zarobku oddaje państwu - przekraczam granicę dopuszczalnego dochodu. W jednej szkole na trzech nauczycieli "zawodowców" w branży mechanicznej wszyscy są emerytami, ja najmłodszym. W drugiej - na sześciu nauczycieli przedmiotów zawodowych - pięciu jest emerytami. Żaden inżynier, absolwent politechniki nie przyjdzie pracować w szkolnictwie, jeśli w przemyśle na start dostaje co najmniej dwa razy tyle kasy. A co będzie za kilka lat, gdy emeryci nie będą mieli już siły pracować? Szkoły zawodowe upadną, bo nie będzie miał kto uczyć. Jeśli nauczyciel "zawodowiec" nie zarobi tyle, co w przemyśle, nie będzie nie tylko zawodówek, ale i techników.