Od 1990 roku żyję z pracy na własny rachunek i zatrudniam od 1 do 8 osób w różnych okresach. Świadczę usługi dla najmniejszych przedsiębiorców zatrudniających od 0 do 5 pracowników mam siedzibę w inkubatorze przedsiębiorczości, więc znam dobrze realia ekonomiczne mikroprzedsiębiorców. Nie można przy podejmowaniu decyzji zapominać, że nic nie jest pewne, żaden biznes nie ma gwarancji, że będzie w stanie generować przychody pokrywające koszty. Dlatego żaden przedsiębiorca nie może dać nikomu gwarancji zatrudniania raz przyjętego pracownika aż do emerytury. Dlatego politycy, którzy chcą rozwiązywać problemy społeczne kosztem tych, którzy najciężej sami pracują i ryzykują całym swoim dorobkiem życiowym są nieuczciwi. Nieuczciwością jest to, że pracodawca płaci za pracowników wysokie składki ubezpieczenia na wypadek choroby i macierzyństwa a i tak następnie zostaje zmuszany do wypłacania zasiłku chorobowego za 33 dni w roku. Nie każdy pracodawca może sobie pozwolić na zatrudnianie tych pracowników, którzy z powodów prawa są drożsi w utrzymaniu a nie zawsze wydajnością czy kwalifikacjami mogą przynieść więcej przychodu na pokrycie większych wydatków ich zatrudniania. Nie można bezkarnie stale zwiększać obciążeń małym pracodawcom, bo wiedząc, jakie są konsekwencje zatrudnienia pracownika nie mogą pozwolić sobie na ryzyko utraty płynności finansowej i w następstwie tego bankructwo. A miałem klienta, który zatrudniał w sklepie 3 młode kobiety i tak się złożyło, że w jednym miesiącu 2 z nich przyniosły mu zaświadczenie, że są w 3-cim miesiącu ciąży a za 2 miesiące przyniosła takie zaświadczenie trzecia i zaczęły wszystkie chorować, bo miały problemy z donoszeniem, więc ponosił koszty ich chorobowych i koszty zastępstw a ponieważ jego sklepik z powodu wysokich czynszów uchwalonych przez radę miasta, bo wynajmował lokal w budynku komunalnym musiał pracować od 6 do 24 to ekspedientki pracowały na 3 zmiany a On sam był w sklepie stale. rano w południe i wieczorem. Jego żona pracowała jako pielęgniarka i mieli 2 małych dzieci. Musiał wziąć kredyt, bo nie miał na czynsz i podatek
VAT skoro musiał nagle ponosić podwójne koszty zatrudnienia. Omal nie zbankrutował. Przez 3 lata spłacał kredyt, który musiał wziąć tylko po to, aby wywiązać się z swoich prawem nałożonych obowiązków. Teraz po tym doświadczeniu nie zatrudnia kobiet przed 50 tym rokiem życia, które nie mają, co najmniej 3 dzieci. Szanowni dyskutanci, którzy tak zdecydowanie bronicie pomysłu ministra. Czy pracodawca to nie jest człowiek? Czy jego rodzina nie może być pewna dnia ani godziny, że zbankrutują i sami zostaną bez środków do życia? Takie stanowienie prawa, które rodzi konflikty pomiędzy różnymi grupami społecznymi jest złe. Problemu nie rozwiąże prawo, które chroniąc jednych pogarsza warunki życia innym. Ochraniając jednym miejsca pracy wypycha innych na bezrobocie. Jeżeli poziom bezrobocia spadnie z 18% do 5% to problemu powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim nie będzie. Rząd udaje, że rozwiązuje problem a w rzeczywistości tylko przesuwa go z jednej grupy społecznej na inną. Trzeba tak stanowić prawo, aby nikt nie mógł żerować na innych więcej i ciężej pracujących a problemy społeczne były rozwiązywane z udziałem całego społeczeństwa a nie przez dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Jeżeli nie ma inwestycji nie będzie więcej miejsc pracy, więc prawem chronieni lub uprzywilejowani zajmując miejsca pracy powodują, że inni ich nie mają. Innymi, którzy nie mają pracy a mogą to być inne kobiety, które już mają trochę starsze dzieci i ich mężowie. Dlatego prawem preferując nowe matki krzywdzić będziemy starsze i ojców tych nowo narodzonych dzieci a w końcu dla dziecka jest lepiej, aby ojciec pracował a matka zajmowała się małym dzieckiem, bo zrobi to lepiej ze względu na przyrodzone predyspozycje swojej płci. Równość wobec prawa nie oznacza równości predyspozycji psychofizycznych. Nie można mieć wszystkiego ja mam 3 dzieci i 3 wnuków, dlatego nie mam wielu dóbr materialnych, które mają moi rówieśnicy bezdzietni lub z jednym dzieckiem za to mam coś dla mnie cenniejszego.