tesa1959
/ 2011-09-15 18:48
/
Tysiącznik na forum i pełna kultura
We wsi gdzie
mieszkam żadne z dzieci które skończyły gimazjum i chodziły na religie na
msze nie chodzi .
Bo to zależy także od rodziny, czy rzeczywiście to ludzie wierzącym, czy tylko chodzi im o sakramenty potrzebne do zawarcia związku małżeńskiego, a także od katechety: w jakim sposób podchodzi do młodzieży. Jeżeli tylko krytykuje ich wybryki [to jest najgłupszy okres dojrzewania], ciągle ma im za złe to czy tamto, to trudno się dziwić.Ja uczę też na wsi [mieszkam w mieście] i moi uczniowie chodzą na Mszę po skończeniu gimnazjum [nie wszyscy, ale to już sprawa rodziny], mało tego: udzielają się przy organizowaniu różnych świąt i to ci, którzy przestali być ministrantami w gimnazjum, bo ksiądz czepiał się bzdurnych szczegółów, a ja w nich zawsze miałam podporę w każdej sytuacji. Mało tego: będąc już w średniej szkole nie jeżdżą na Lednicę ze swoją szkołą, ale z gimnazjum, w którym organizuję te wyjazdy. Ostatnio moi gimnazjaliści mnie zaskoczyli. Chcieli zostać po lekcjach na religii, tak im podobała się lekcja, a na Ognisku Misyjnym mam 15 osób z gimnazjum, a całe gimnazjum to trzy klasy i 65 uczniów [maja inne koła]. także nie mów, że religia nie jest potrzebna. Ja w swojej szkole [od przedszkola po gimnazjum - zespół] zauważam od lat coraz mniejszy stopień agresji. Nie twierdzę, że jestem w stanie dotrzeć do każdego ucznia i nie docieram, ale do większości tak. Prowadzę lekcje pod kątem zastosowania tej nauki w życiu i uczniowie widzą, że nie jestem kimś innym niż nauczam [a to dobrzy obserwatorzy i zauważa najmniejszy fałsz].