"Według interpretatorów jest tylko jedno kryteriów uczciwości i przyzwoitości odnoszące się do tamtych czasów. Jeśli ktoś zostawił choćby najmniejszy ślad w archiwach bezpieki, ten jest szuja i świnia. Jeśli natomiast szczęśliwie minął się z tą formacją, zasługuje na miano postaci niemal kryształowej."
Szuję i świnię można poznać po tym, że kłamie jak z nut (np. tak jak w powyższym fragmencie)
"Prof. Wolszczan nie tylko przyznał się do współpracy, ale od razu zakomunikował, że nie wstydzi się tego, co robił, ponieważ nikomu nie szkodził ani też w swojej ocenie się nie zeszmacił."
vs
"w drodze powrotnej z RFN do kraju napotkał Polaków, którzy wracali po przepracowaniu czterech miesięcy w Belgii jako elektrycy i wieźli z sobą dużo rzeczy i dewiz. Przekazał, że ukryli oni przed celnikami dolary i złoto pod siedzeniem w przedziale, a na korytarzu w paczkach, których nie sprawdzili celnicy, znajdowało się wiele części samochodowych. Po tym doniesieniu zastępca naczelnika Wydziału SB KWMO w Toruniu kpt. Synogradzki nakazał zebrać dane personalne Polaków wracających z Belgii w celu poprowadzenia przeciwko nim dalszych działań."
Zatem nie po próżnicy mądrość ludowa, by nie być sędzią we własnej sprawie...
"PRL roił się od usłużnych kacyków, partyjnych szumowin robiących kariery wedle zasady mierny, ale wierny, czy armii ormowców, którzy obrzydzali innym życie donosząc, lecz nie zostawiając po swej działalności śladu. Inwentarz ten nie figuruje dziś w żadnych archiwach i ma się całkiem dobrze, także na różnych szczeblach władzy."
Hola, hola! Za takie "teorie spiskowe" do niedawna w Salonie groziła surowa ekskomunika. A nawet jeśli wszyscy wiedzieli, że ta patologia przyklepana przy Okrągłym stole to szczera prawda - to właśnie guru Michnik zrobił wszystko, by taki stan zakonserwować. Więc skąd ta wolta, obłudny Płaskoniu? Nie boisz się o swój nędzny los?