jakuj
/ 83.27.215.* / 2008-02-29 16:00
Wystawiam ręce za balustradę tarasu, na którym stoję i podrzucam do góry cegłówkę. Mam świetną zabawę, bo na dole stoi mój kolega. Jeśli cegłówka mi się wyślizgnie i uderzy w głowę mojego kolegę ten z pewnością z życiem z tego nie wyjdzie.
Czy ta teoretyczna sytuacja nie jest analogiczna z tym, co zrobił Pan Ziętarski? Jadąc 200 km /h po mieście narażał nie tylko swoje życie, ale i swojego kolegi.
Różnica jest jedynie taka, że jeśli zabiłbym kolegę cegłówką z pewnością wymiar sprawiedliwości nie był by dla mnie łaskawy, jeśli uczynię to za pomocą samochodu za zwyczaj kończy się to łagodniej. Czy nie mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem prawnym? Jako przykład postawmy Otylię Jędrzejczak, która w podobny sposób zabiła swojego brata. Jakie konsekwencje prawne poniosła za swój czyn nie wiem? Nadal widzę ją w telewizji w reklamach i na zdjęciach w gazetach-grzeczną, uśmiechniętą, kreowaną niemal jako boginię. Dziadek, który jedzie po nieuczęszczanej drodze rowerkiem a strzelił sobie piwko i nikomu naprawdę nic złego nie zrobił może iść siedzieć nawet na kilka lat.Pani Otylia cieszy się wolnością i ma się dobrze. Ciekawe czy Pan Maciej jak się z tego wykaraska, ( czego mu szczerze życzę) też zakończy sprawę podobnie jak Pani Otylia? Obawiam się, że tak.