sewerer
/ 80.48.115.* / 2010-05-07 09:13
Przecież to nie Rosjanie tworzą nam czarne skrzynki, a nasi! Nie sądzisz chyba, że nie wiedzieliśmy co wozi tupolew? Mnie jako lotnika dziwi tylko dlaczego nikt (nawet Czaban) nie mówi o tym, że lądowanie we mgle to jakaś paranoja, która nie powinna się nigdy zdarzyć. Opowiadanie, że piloci chcieli sprawdzić pogodę, bo maja takie prawo, jest czymś zastanawiającym. W locie oznaczonym jako "head"? Mgła to takie zjawisko pogodowe, które nie ma dolnej podstawy, a widzialność spada poniżej jednego kilometra. W takich warunkach może lądować tylko samolot z ILS kat. III pod warunkiem, że lotnisko jest odpowiednio oprzyrządowane. To w Smoleńsku nie było przygotowane nawet do ILS kat. I, kiedy piloci mogliby podjąć decyzję o lądowaniu przy podstawie 60 metrów i widzialności 800 m. Skąd więc nadzieja w sercach lotników, że ujrzą cud i ze 100 metrowej widzialności zrobi się dużo lepsza niż zakładana dla ILS kat. I? Pan Czaban opowiada bajeczki, że pilot miał dopuszczenie do lądowania przy widzialności 500 metrów. By c może, ale wszystko to pokrętna retoryka, obliczona na to, by usprawiedliwić podejmowaną przez pilotów próbę lądowania (lub ją uprawdopodobnić), sprawiając wrażenie, że niewiele brakowało, by warunki mogły poprawić się na tyle, by załoga była w stanie wylądować. Oczywiście ważne jest to, by to załogę obciążyć w całości za popełnienie chociaż niewielkiego błędu, ale zawsze błędu obciążającego winą za wypadek. Gdyby opinia publiczna wiedziała o tym, o czym ja wiem jako lotnik, to musiałaby uznać, że lotnicy w jednej chwili zwariowali, podejmując decyzję o LĄDOWANIU WE MGLE przy 2. NDB lub ktoś ich do tego usilnie namawiał. Tego chciałoby się uniknąć. Otóż, każdy lotnik zna na pamięć swe minimalne warunki atmosferyczne do lądowania, warunki samolotu na którym lata i warunki lotniska. Te trzy elementy decydują o decyzji o lądowaniu. W tym przypadku również łańcuch jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo. Innymi słowy nic nam z ILS-a na samolocie, nic nam z wysokiego minimum pilota, jeśli lotnisko posiadało tylko dwie NDB, które załoga mogła wykorzystać. Pan Czaban bardzo chętnie opowiada o możliwościach ILS kat. I czy wysokim minimum pilota, ale nic nie mówi o konkretnej sytuacji. Pytanie brzmi; przy jakich minimalnych warunkach atmosferycznych załoga mogła wykonać lądowanie lądowanie? Dla Miga 21 były to warunki: widzialność 3 km, podstawa chmur 200 metrów, oczywiście jeśli działał tzw. RSL, uzupełniający system, o którym tu jakoś nikt nie wspomina.