jojot23
/ 86.25.216.* / 2010-06-11 16:53
0
2010-06-11 16:49:53 | 86.25.216.* | j23bis
Plemieu dostal w papu od powodzian [0]
0
2010-06-11 16:47:24 | 86.25.216.* | TM
Premier dostal w papu od powodzian [0]
Jak donoszą moi znajomi z Sandomierza, kilka dni
temu miało tam miejsce wydarzenie, o którym milczą
wszystkie media. Zastanawialiście się może, co się
premieru Tusku stało w ust korale? Zaciął się przy
goleniu? Zagryzł wargę mocując się z powodzią i mu
tak zostało? Dostał od żony?
Nie, moi państwo. Otóż pan premier ze swoją świtą
postanowił się polansować na terenach powodziowych
i pofotografować, żeby ładnie wypaść w gazetach.
Nie przewidział jednego - że wytrzymałość nerwowa
powodzian ma swoje granice. Na widok pozowania do
sesji fotograficznej ludzie rzucili się na
ochroniarzy i zaczęli ich po prostu lać. Jeden
facet przedarł się do samego Tuska go trzasnął w
zęby. O dziwo, ochrona nie strzelała ani nic, a i
Tusk dyskretnie milczy o takim casus pascudeus.
Wraz ze świtą zmykał chyłkiem, ścigany gniewnymi
okrzykami ludzi, których powódź doprowadziła do
rozpaczy, a arogancja władz - do wściekłości. "Już
my was wybierzemy!", "My wam damy wybory!"
Nie można się dziwić postawie mieszkańców zalanych
terenów. Ci, co tam byli - nie na brzegu, ale na
środku tego olbrzymiego, nowego akwenu, który
rozciąga się na przestrzeni 15 kilometrów, od
Sandomierza do Tarnobrzega. Wojna nie zdołałaby
spowodować większych strat, chyba atomowa. Tysiące
domów, które już nigdy nie będą zdatne do użytku,
nawet gdyby ich właściciele mieli pieniądze na
remont. Tysiące budynków gospodarczych, sklepów,
zakładów, szkół, placówek służby zdrowia, urzędów,
kościołów - wszystko zniszczone doszczętnie. Do
wymiany będzie w nich wszystko, prócz murów,
stropów i dachów. Każdy, kto budował dom, wie, że
największe koszty ponosi się na etapie kładzenia
instalacji i wykończeń. A co z miejscami pracy? Ci
ludzie zostali bez środków do życia, bez domów,
bez perspektyw, bez szans na poprawę losu. Nawet
jeśli państwo im pomoże, to na pewno nie w takim
zakresie, by pokryć choćby trzecią część strat.
Nie będzie pracy, nie będzie szkół, przychodni,
nawet cmentarzy nie będzie. Wyobraźcie sobie,
gdzie pochować zmarłych członków rodziny, skoro
wszystko na kilkanaście kilometrów wokół jest pod
wodą? Jak odwiedzić rodzinę w szpitalu? Jak
zapewnić byt dzieciom?
Ci, którzy prowadzą akcję ratunkową dziwią się, że
nie wybuchła jeszcze epidemia - ale do
przedwczoraj było chłodno. Teraz mamy tropikalne
upały. Setki tysięcy zwierząt rozkładając się,
zatruwają wodę i ziemię, budynki i te sprzęty i
instalacje, które ocalały. Gniją rośliny, żywność.
Po wodzie pływają sprzęty wyniesione przez wodę z
budynków. Do tej wody nie można zanurzyć ręki, by
bie narazić się na ciężkie zakażenie,
zachłyśnięcie się nią to, dosłownie, stan
zagrożenia życia.
Media kłamią, nie pokazując grozy sytuacji. Kłamią
ręka w rękę z władzą, której wydaje się, że ma
szanse ponownie oszukać naród. Telewizja nie
pokazuje tych dantejskich scen, jak nie pokazała
premiera przyjmującego na zęby poparcie
wdzięcznego narodu.