Sabre
/ 2008-01-25 08:30
/
Tysiącznik na forum
Co roku na polskich drogach ginie co najmniej 10 tys. ludzi. Codziennie w wypadku umiera przynajmniej jedno dziecko a kilkoro zostaje kalekami, bo maja daleko do szkoły, nie ma ginbusów, bo nasze drogi i ulice to kpina.
I wszyscy to mają gdzieś. Od czasu do czasu pojawiają się takie informacje, ale są skrzętnie przemilczane, także przez dziennikarzy. Mało medialne, prawda?
Ale co się dzieje, gdy wydarzy się jakaś katastrofa? Media sie o tym rozpisują przez wiele dni. Ogłaszają żałobę narodową. Politycy ze wszystkich sił starają się pomóc rodzinom ofiar.
Dlaczego wszyscy wyciagaja rękę do ofiar tych "medialnych katastrof" a zapominaja o innych?
Ten wypadek lotniczy to niewątpliwie tragedia i należy współczuć rodzinom ofiar. Nasza armia poniosła ogromną stratę. Ale mnie osobiście większym smutkiem napawa śmierć jednego dziecka, niż całego "kwiatu polskiego lotnictwa". A gdy słyszę: "lotniczy los jest krwią pisany", to od razu chce mi się rzygać. Kto tu pisze krwią? Generał podróżujący najbezpieczniejszym środkiem transportowym na świecie, czy dzieciak idący poboczem parę kilometrów do szkoły, gdy nieustannie mijają go samochody.
P.S.
Już dawno pokuszono się o analizę akurat takiego zachowania, jakie pan prezentuje (i inni "opłakiwacze"). Wie pan do kogo można pana przypisać? Do ludzi, którzy poprzez okazywanie swojego współczucia w sposób jak najbardziej widoczny, starają się ukryć własną znieczulicę.
Tu mamy do czynienia nie ze skretynieniem, tylko malutką podłością.