Oszołomowaty
/ 89.229.77.* / 2010-11-25 18:06
O cudach i "ciezkiej "pracy rządu cwaniaków i niedojdów tuskowych:
"...Podczas kampanii prezydenckiej szef rządu pokornie błagał o 500 dni spokoju. W wakacje, kiedy sejm praktycznie nie działał, politycy z otoczenia premiera szumnie zapowiadali jesienną ofensywę. Ustawową ofensywę. Widać do tego momentu – niemal 3 lata rządów to było za mało, żeby ów atak legislacyjny wprowadzać w życie. Co ci ludzie robili przez ten czas – to, jak mawiał pewien komentator piłkarski: jest ich słodką tajemnicą. Dziś śmiało można powiedzieć, że planowana ofensywa była zwykłym „faktem medialnym”. Przypomina to jako żywo dowcip o jedynej słusznej partii sprzed ’89 roku. Gdy partia mówi, że nie da – to nie da, a kiedy mówi, że da – to… mówi. A premier faktycznie chciał mieć spokój.
Żarty żartami, ale nie można jednoznacznie powiedzieć, że tej jesieni nie dzieje się nic. Wręcz przeciwnie. Wydarzeń jest mnóstwo, które pozwalają zapomnieć setkom tysięcy ludzi o braku inicjatyw ustawodawczych. Zresztą, jak tu pracować nad istotnymi legislacjami, skoro tyle się dzieje i na robocie spokojnej skupić się nie można.
Najpierw hamulcowym okazał się krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Partia rządząca poświęcała mu znakomitą część czasu w wystąpieniach medialnych. Oczywiście, przy bardzo życzliwym wsparciu mediów, które rzecz jasna są z partią rządzącą zaprzyjaźnione. W końcu krzyż cichaczem wyniesiono, ale echa tego wydarzenia rozbrzmiewały jeszcze przez dłuższy czas.
Później masowo zaczęli ginąć młodzi ludzie. Zabójcą okazały się dopalacze. Nie wiem jak to wygląda statystycznie, ale wygląda na to, że ta jak dopalacze istniały na rynku kilka lat, to dopiero teraz zaczęły zabijać. Histeria trwała dobrych kilka tygodni, aż w końcu premier-słońce, tzn. szeryf, poszedł z dopalaczami na wojnę i je zdelegalizował.
Minęło kolejnych kilka dni i gruchnęła makabryczna wiadomość, że zaginął Eugeniusz Wróbel, były wiceminister, spec od lotnictwa. Później okazało się, że został zamordowany i poćwiartowany przez własnego syna, który do wszystkiego się przyznał. Natomiast przed sądem wszystkiego się wyparł. Ciekawostką jest fakt, że od samego początku policja i śledczy (zanim znaleziono pierwsze fragmenty ciała i zanim syn przyznał się do ojcobójstwa) mówili o tym, że E. Wróbel został zamordowany. O ile mi wiadomo – nie ma morderstwa, dopóki nie ma ciała denata.
Również podczas „ofensywy legislacyjnej” zginął w Łodzi, działacz PiS, asystent europosła, J. Wojciechowskiego. Morderca, wykrzykiwał, że nienawidzi PiS-u i że chciał zamordować Kaczyńskiego. Z czasem okazało, że Ryszard C. chciał zabić jakiegokolwiek polityka, np. Leszka Millera lub Niesiołowskiego. Ten drugi już nawet mówił o ośmiu kulach we własnym ciele. Wałkowano więc temat możliwości innych zabójstw, zapominając oczywiście, że sam C. rzucił do kamer i to dość ostro, że chodziło mu o pisiorów. Natomiast z miejsca Ryszard C. został uznany za szaleńca. A tak na marginesie, drodzy żurnaliści: czy dotarliście już do opinii biegłych, co do stanu psychicznego mordercy?
W tak zwanym międzyczasie swą grę prowadziła była szefowa kampanii J. Kaczyńskiego, która poskutkowała wyrzuceniem jej z PiS. Próba demontażu PiS-u, póki co, nie zakończyła się sukcesem, mimo spotkań i wsparcia takich osobowości jak L. Miller i były poseł PO z Biłgoraja. Zaprzyjaźnione media też wspierały rozłamowców, ale jak się okazało21 listopada, Prawo i Sprawiedliwość ma się całkiem nieźle.
No i na koniec perełka. RBN czy raczej WRONa. Generał Jaruzelski zastał zaproszony na posiedzenie wikipedycznej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, przez miłościwie panującego nam hrabiego, herbu – zanim zniknął, Korczak. W ogóle towarzystwo znamienite tam się pojawiło. Wolski, Alek, Bolek, Olin, Carex i główny obrońca WSI – przewodniczący sabatu.
Prawda, że ciekawie? Jak rzadko kiedy, mam przekonanie, że coś wisi w powietrzu. A państwo? I bynajmniej nie jest to legislacyjna ofensywa rządu...."