Oszołomowaty
/ 89.229.89.* / 2011-05-17 18:17
Troche reality do POmatrixa od matki Kurki:
"...Pyszne te chorwackie truskawki z Biedronki!
Jest taka teoria, powszechna, że siłą nieudolnej władzy pod kierownictwem Tuska jest słabość opozycji. Co do samej ideowej wymowy zgadzam się, ale zgoda nie jest wynikiem analizy porównawczej, tylko mojego podejścia do spraw. Obojętnie co się dzieje, tam gdzie się znajdziesz rób co potrafisz i rób lepiej niż potrafisz. Jednak gdy odrzucić tę skrajną determinację i pokusić się o analizę porównawczą, popularna teoria staje się fantasmagorią. Porównań i analiz dokonanych w czasie wielkiej batalii POPiS było już tyle, że nie będę się dokładał z swoją przekrojową pracą, tak co mi wpadnie do głowy, to ujmę. A pierwsze wpadają mi truskawki z Biedronki. Taka reklama była. Starszy pan je ze słoika dżem truskawkowy i zachwyca się smakiem. Z boku głos podpowiada, że dżem jest pyszny, ponieważ jest z Biedronki. Zdziwiony, ale nadal zachwycony emeryt komentuje: „a ja myślałem, że z truskawek”. Głowy nie dam, czy dżem rzeczywiście był truskawkowy, ale do porównania potrzebne mi truskawki i Biedronka. Swego czasu Jarosław Kaczyński mówi mało istotną rzecz, kto gdzie i co kupuje, a wszystko przy okazji swojego happeningu zakupowego, który był celną ripostą na sławetny populizm Donalda Tuska w trakcie debaty w 2007 roku. Czasie debaty Tusk domagał się, aby ówczesny premier RP wyregulował ceny jabłek i kurczaków, a nawet wyciągnął konsekwencje z przymrozków majowych. Ta mało istotna rzecz natychmiast staje się medialnym przebojem, „zakupy w Biedronce dla biednych ludzi” trzymają w napięciu miliony. Po mediach przewija się mnóstwo analiz i deklaracji celebrytów, nagle okazuje się, że gwiazdy prasy, ekranu i polityki stają w ogonku, by nabyć pyszny dżem z Biedronki. Temat polityczny numer jeden, utrzymuje się na topie, lekko licząc tydzień. Gdy się przyjrzeć na spokojnie wypowiedzi Kaczyńskiego, to wypowiedź po pierwsze jest zwyczajnie celna i do jej czasu Biedronka była jednym z najbardziej obciachowych dyskontów, gorszym od powszechnie wyśmiewanego Tescco. Po drugie nie miała absolutnie żadnego znaczenie dla samego problemu pokazanego przez Kaczyńskiego, którym to problemem były ceny cukru, paliw i podniesione podatki, a ztego zestawu co najmniej płowa jest zasługą Tuska. Z michałka uczyniono przebój tygodnia i top trendy festiwal. Tymczasem Donald Tusk Bóg raczy wiedzieć po co, ale wybrał się do Chorwacji i jak to w życiu bywa, kto kopie dołki, ten ma szanse w dołek wpaść. Pojechał Tusk do Chorwacji, poszedł na bazar niczym Napieralski i posmakował chorwackich truskawek. Posmakował, przełknął i zachował się jak emeryt z reklamy Biedronki, za pyszne uznał chorwackie truskawki i lepsze niż polskie. Należę do tych osób, które śledzą media i portale internetowe dość solidnie i systematycznie. Nie powiem, że się do tej informacji nie dogrzebałem, dogrzebałem się, ale mam więcej niż pewność, że wielu czytających ten tekst drapie się po grzywce pytając: „O czym ten Kurak chrzani? Jakie truskawki? Kogo to obchodzi? To już nie ma deficytu i innych zmartwień?”. Jest mnóstwo spraw, a truskawki „miały miejsce”, tak jak Kaczor w sklepie nie dla biednych, z tym, że z tej p******* zrobiono rację stanu, podział Polski, podpalanie Polski, wojnę polsko-polską, natomiast z truskawkami Tuska finał był przezabawny. Zanim o finale, chciałbym delikatnie nadmienić, że słowa Tuska wcale nie były bagatelne, a polscy plantatorzy podnieśli zgodne larum, bo trudno o lepszą reklamę dla chorwackich produktów i antyreklamę dla polskich niż beznadziejnie głupie zachwyty Tuska.
Finał sprawy był arcyzabawny, najpierw sprawa jakoś tam, cudem wyszła na ogólnopolskie nagłówki. Tak by się nie stało, gdyby Tusk nie palnął kolejnej bzdury. Nie jakiś tam dziennikarz Gazety Polskiej, ale sam redaktor TVN spytał Tuska o głupią wypowiedź na Chorwacji. Tusk postanowił kontynuować kompromitację, zaczął o sponiewierania redaktora, klasycznym zawołaniem internetowym, że media robią Polakom wodę z mózgu. Po tym wstępie przeszedł do wyjaśnień, otóż jego przenikliwość Donald Tusk wyłożył, że on mówił o czymś zupełnie innym niż prostym fakcie jakoby polskie truskawki było gorsze od Chorwacji. On wyraźnie mówił, i tu uwaga, bo będzie śmiesznie, ale połapać się ciężko, że w aferze truskawkowej chodziło o okresy wegetatywne. Donald Tusk mówił, że o tej porze roku w Chorwacji są lepsze truskawki niż w Polsce o tej samej porze roku. Dalej powiedział, że w Polsce o późniejszej porze roku, polskie truskawki są lepsze niż te chorwackie dojrzewające wcześniejszą porą roku. W związku z tym jest oczywiste, że wczesne chorwackie truskawki są lepsze od wczesnych polskich truskawek, by tych jeszcze w ogóle nie ma, tylko są importowane. Zatem z prostej implikacji mamy następującą prawidłowość. Wczesne chorwackie truskawki nawet się nie umywają do polskich późnych truskawek i dokładnie tyle miał na myśli Donald Tusk kiedy mówił po prostu: ̶