Oszołomowaty
/ 89.229.75.* / 2011-02-12 17:12
Trochę powietrza do POmatrixa:
"...Europejczycy z P**********, czyli pozdrowienia dla I Buraka Rzeczpospolitej i jego doradców
Takie myślenie warunkowe chciałbym wprowadzić na początku, żeby dalej być może stało się jaśniej i łatwiej. Nie w tym rzecz, żeby myśleć pod jakimś warunkiem, ale żeby myśleć konsekwentnie. Jeśli uznamy, że były i już nieżyjący prezydent Lech Kaczyński to był, tak często roztrząsany, obciach, no to w przypadku obecnego i niestety urzędującego prezydenta, nie mamy już wielu adekwatnych słów do dyspozycji poza stwierdzeniami dosadnymi. Jak bardzo jest źle niech świadczy program rozrywkowy, dotąd wyspecjalizowany w ośmieszaniu jednego prezydenta w kusym płaszczyku i w ochronie innego, co mu się goleń na cmentarzu chybotała. Cały dzień w pewnej stacji było o prezydencie od bigosu, strzelania z kałasznikowa do dzika i wychodzenia z NATO. Zatrudniono ekspertów, którzy wytłumaczyli bywalcom Mc Donalda, że pewnych rzeczy nie uchodzi wyczyniać, gdy się reaktywuje trójkąt, a w dodatku Rosję jako czwarty bok uruchamia. Eksperci tłumaczyli czym się różni bandera od flagi narodowej, czym się różni poczet sztandarowy od paru chorążych stojących z proporczykiem. Gdzie się ustawić, jak potraktować gości, komu parasol, a komu fotel. Jak słusznie zauważyli eksperci, co trzeba przyznać nie jest częstym zjawiskiem, pewnych rzeczy można nie wiedzieć, ale niektóre wypada wynieść z domu. Mnie akurat ciężko krytykować wieśniaka na urzędzie, gdyż sam jestem troll i kocham się w tej roli. U mnie nie ma żadnego płciowego przepuszczania w drzwiach, jest pełne równouprawnienie. U mnie nie ma, że czekam jak siądzie dama, jak mi się chce to siadam, a i p******* sobie lubię i beknąć po browarze. Tym oto sposobem dyskwalifikuję się jak komentator buractwa, ponieważ nie będę robił we własne gniazdo, ale nie mogę też sobie odmówić innej przyjemności z zupełnie innego obszaru komentatorskiego.
Dla mnie może być burak albo hrabia, tania panienka albo przeorysza, prosty chłop przyspawany do pługa albo szef protokołu, ale pod jednym warunkiem to wszystko. Warunek jest uczciwy i opiera się na kilku pod-warunkach. Po pierwsze autentyczność, nie daję żadnego usprawiedliwienia dla przeoryszy co się tanio puszcza i dziwki co udaje świętą. Nie trawię chłopa oderwanego od pługa co się wyrywa na salony i dyplomaty co się sztucznie „wicie, rozumiecie, k**** jego mać, jak jest”, z proletariatem brata. Każdy ma swoje miejsce na ziemi i każdy powinien się tego trzymać i proszę mi tu żadnym brakiem doświadczenia oczu nie mydlić, nie zrobisz z buraka ananasa i z prostaczka arcyksięcia. Świętej pamięci poprzednik, był nieporadny, ale autentyczny w nieporadności, jak umiał biedaczysko okazywał szacunek, tymi słynnymi korzonkami do góry. Mlaskał sobie i nie dbał o uzębienie, ale był z krwi i kości przedstawicielem swojego pokolenia, przegranego zresztą. Wychowany po akademikach na wełnianych sweterkach i winie ze szklanek pitym, wąsy, bokobrody, ale też marzenia o wielkiej, może przesadnie wielkiej Polsce, które przesłaniały mycie zębów i prasowanie ślubnych garniturów. On na salonach wyglądał nietęgo, to trzeba przyznać, a i to jeszcze, że całe to jego otoczenie było jeszcze większą zgrają parafialną. Mimo wszystko był autentyczny, nie udawał, starał się, rozpaczliwie starał się odnaleźć w miejscu, które było mu obce i wśród ludzi, którzy się całują za uchem i poklepują po ramionach. Nigdy specjalnie nie ukrywał, że jemu bliżej do rosołu w chałupie na Podhalu niż homara na brukselskich salonach, to przyznają nawet najwięksi krytycy. Był swój chłop, blisko ludu, solidarny, kurpiowskie wycinanki, góralskie przyśpiewki, no może śledzia po kaszubsku nie lubił, ale to były względy polityczne.
Natomiast to obecne nieszczęście, ten burak z Budy Ruskiej rżnie hrabiego, magnata w kufajce i nie te wszystkie buraczane wpadki mam mu za złe, ale fałsz jaki z wsioka bije. Nie ma bardziej żałosnej przemiany niż z kmiotka czynić arystokratę. Dziwnie jestem przekonany, że sztućcami macha jak cepem i opiera łokcie na stole. Talerz z pomidorową przechyla na siebie i strzela śliną między zębami, gdy wejdzie kawałek boczku w szczelinę. Sam uwielbiam te wszystkie rzeczy naraz, ale też nie pcham się między dupki wymuskane, między smokingi i wieczorowe koronki, między szampany i kawiory, miedzy duszny blichtr salonowy i protokolarne paranoje. Siedzę na dupie i kiedy mi się chce usiąść, kozę pod kanapą zostawiam, odlewam się do zlewu, bo lubię i za stary jestem na zmiany. Dlatego też nie mam pojęcia co taki burak robi w Belwederze, co i rusz pokazując, że chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy. Gdzie były te miliony Europejczyków, kiedy coś takiego nam fundowały. No to już naprawdę trzeba było wybrać Olechowskiego, ten chociaż wie, bo się chwalił, jakiej długości skarpety dobrać do garnituru. Mielibyśmy takiego samego papierowego tygryska (dachowca) na urzędzie, pionka Brukseli i Moskwy, ale przynajmniej protokolarnego. Trochę s