Bernard+
/ 79.187.8.* / 2009-03-24 21:21
Przedsiębiorcy mają prawo kandydować to sejmu i senatu i nie mogą być pozbawiani praw politycznych, dlatego, że nie są na etatach płatnych z budżetu, lecz sami zapracowują na swoje potrzeby. Posłem się bywa najwyżej 4 lata nieraz kadencja może być skrócona i to z tego powodu przedsiębiorczy polak miałby być dyskryminowany politycznie, bo jak zostanie posłem to ma wszystko sprzedać i zaprzestać wszelkiej aktywności zawodowej? Wszak o uczciwość chodzi a nie o to, jak kto zarabia na życie i na utrzymanie rodziny i jak odkłada sobie na starość albo, w jakich stowarzyszeniach działa społecznie. I tak za dużo mamy wśród polityków takich, co nigdy nie zapłacili ani 1 grosza podatku ze swoich pieniędzy, bo stale są zatrudnieni na etatach budżetowych, ale to Ci, co z podatków biorą pensje mieliby mieć wyłączne prawo uchwalania podatków?!! Bo to posłowie i senatorowie decydują o tym, na co wydawać pieniądze 2 milionów prywatnie pracujących podatników, którzy pracują na własne ryzyko i na własny rachunek i nie są dotowani miliardami tak jak dotują nieudolnie zarządzane przedsiębiorstwa państwowe. To, dlatego mamy takie złe prawo gospodarcze, że tworzą je i uchwalają budżetowcy i związkowcy a najmniej do powiedzenia mają Ci Polacy, którzy płacą najwięcej podatków tworzących budżet. Ta cała nagonka to ściema przedwyborcza dla odwrócenia uwagi od nieudolności sejmu senatu i rządu w sprawach decydujących o poziomie życia polaków. Zamiast zdecydowanie ścigać i wyrzucać z sejmu i senatu złodziei i aferzystów znów chce „elyta” polityczna warszawsko trójmiejska za jezdnego kombinatora ukarać milion uczciwych przedsiębiorców. Powstaje na naszych oczach nowa kasta polityczno urzędniczo związkowa, która zawłaszcza w glorii prawa budżet państwa i chce się umocnić na swoich pozycjach przy dostępie do państwowej kasy eliminując przedsiębiorców z sejmu i senatu, aby pracujący i płacący podatki nie mieli swojego przedstawicielstwa i stali się owcami do strzyżenia z pieniędzy na budżetowe apanaże zawodowych polityków. A kto ma większe prawo do decydowania, na co wydawać podatki, jeżeli nie ten, kto je płaci? Natomiast wytworzył się dziwny Polski obyczaj, że konsultacje jak wydawać pieniądze przeprowadza się głównie z tymi, którzy z tych budżetowych pieniędzy żyją a nie z tymi Polakami, którzy pracując po 60 godzin tygodniowo płacą coraz większe podatki i oszukańczo nazwane składkami kolejne podatki na rosnącą armię bezużytecznych społecznie nierobów.