BeeGee
/ 213.108.114.* / 2010-10-05 01:39
No właśnie w tym całe sedno. Pobieraczek świadczy 2 rodzaje usług: bezpłatną z limitem jakimśtam, trwającą 10 dni, oraz płatne, z większym limitem, trwające dłużej. Poprzez rejestrację zawieramy umowę (sic!) na bezpłatną usługę. Po 10 dniach umowa się kończy. Jak każdą umowę zawartą zdalnie, możemy tą umowę o darmowym dostępie wymówić w ciągu 10 dni. Chociaż w tym wypadku to nie ma sensu, bo i tak to jest bezpłatne i do niczego nas nie zobowiązuje. Z punktu widzenia prawa nasza umowa z pobieraczkiem kończy się po 10 dniach od rejestracji.
Zgodnie z prawem i regulaminem pobieraczka (tej jego skromnej części zgodnej z ustawą), po 10 dniach mamy prawo zawrzeć NOWĄ UMOWĘ, tym razem na świadczenie innej(!), płatnej usługi na określony termin. Kto chce, może taką umowę zawrzeć, a kto nie chce, ten nie musi i żaden wpis w regulaminie pobieraczka go do tego nie może zobowiązywać. Taki zapis jest sprzeczny z prawem. Czyli zapis, zgodnie z którym jedna umowa przechodzi automatycznie w inną, jest niezgodny z prawem. Co ważne, nawet jakbyśmy po 10 dniach zawarli nową umowę wykupując usługę pobieraczek5, to mamy ZNOWU 10 dni na odstąpienie od niej i pobieraczek będzie musiał zwrócić całą zapłaconą kasę.
Ponieważ jednak osoby płacące działały pod wpływem wprowadzenia w błąd przez pobieraczka, więc nawet jak zapłaciły, to mogą w ciągu roku wymówić umowę (zapłacenie można tu traktować jak zawarcie umowy na usługę, za którą się zapłąciło) i żądać zwrócenia całej zapłaconej sumy (nie jestem pewien czy wraz z odsetkami ustawowymi).
Czy jest tu sprzeczność z tym co pisałem wielokrotnie, że umowy nie istnieją? Otóż nie ma. Bo po 10 dniach, kończy się nam umowa na usługę darmową, a jeśli nie zapłaciliśmy, to NIE ZAWARLIŚMY UMOWY na usługę płatną.
Wniosek: pobieraczek kłamie, działa niezgodnie z prawem i nic im nie mamy płacić.