No to może i ja się pokuszę o drobne podsumowanie dzisiejszego dnia, na miarę moich leszczych zdolności oczywiście.
Jaka była sejsa wszyscy wiemy. Kto obserwował na bieżąco temu adrenalina pewnie skoczyła, kto zobaczył zamknięcia po powrocie z pracy temu jeszcze bardziej. Wielu z nas dzisiaj tyłek zabołał ale bo to pierwszy czy ostatni raz? Owszem zjazd był spory tyle że nie tylko u nas, w końcu jest globalizacja. No a jak coś rośnie (czasem aż za bardzo) to naturalne jest że i spaść trochę musi.
Giełda to nie Kinderparty a Rynki dla Spekulantów to nie wyrocznia. Kto gra na giełdzie to chyba zdaje sobie sprawę z tego, że to nie Monopoly, kasa jest prawdziwa, zyski też, tak jak straty. Ale chyba bardziej od dzisiejszego zjazdu w moim portfelu ciśnienie mi podnoszą niektóre komentarze w szkle czy na necie, że oto początek bessy, załamanie rynku, odwrócenie trendu itp.? Tylko na jakiej podstawie? Godpodarka nam sie załamuje? Szykujemy się na wojnę czy jak? Moim skromnym zdaniem do bessy to nam daaaleko, korekta to co innego. I z tym moim zdaniem mamy właśnie do czynienia, Chiny to był dobry pretekst. A jak korekta to boli, tesujemy nerwy i zwieracze :) Tyle że to też promocja, jak niektórzy słusznie piszą, więc dla leszcza jak ja to cenna lekcja i czas na zakupy (oczywiście bez szaleństw).
Reasumując, korekta poszła owszem. Jak głęboka, czas pokaże. Teraz chwila na zastanowienie i odreagowanie przy czymś jasnym i chłodnym :)
Zimnej krwi życzę i trafnych decyzji w tych 'ciekawych' chwilach. No i proszę o nie wieszczenie bessy...