Zaczynajac moja przygode z GPW w grudniu 2006, obiecalem sobie: zadnych gwaltownych ruchow. Na DT jestem za cienki Bolek, opcje, kontrakty jw,
akcje - to cos dla mnie. Przez kilka tygodni (do wczoraj dokladnie) wszystko szlo ustalonym torem: raz do gory raz na dol, ale przewazal trend wzrostowy. Wczoraj zwiekszylem swoje zaangazowanie na GPW o 50%. Zlamalem swoje postanowienie: w pracy, bez glebszego namyslu zlozylem zlecenie na MSZ po 9,2; po spotkaniu dobralem jeszcze po 9,0. A potem zaczela sie jazda, ktora i dzisiaj byla kontynuowana. Efekt? -8,8% na moim portfelu. Na razie jestem na +, jak dlugo? USA i Chiny pewnie odpowiedza. Nauka kosztuje, na glupote nie ma lekarstwa... Poczekam, poucze sie jeszcze ale generalnie jestem optymista. Moze niepoprawnym ale zawsze :)