Po sesji w USA
Piotr Kuczyński - Xelion
27 Lutego 2007 22:27
We wtorek w USA też, podobnie jak na całym świecie, giełdy akcji były w centrum uwagi. To, co działo się na innych rynkach (może za wyjątkiem walutowego) miało niewielkie znaczenie. Gracze przestraszyli się przeceny akcji w Szanghaju, gdzie indeks spadł o blisko 9 procent (wyparowało ponad 100 mld USD). Jak to zwykle bywa w takich przypadkach nic takiego spadku nie zapowiadało. Tak najczęściej, zupełnie nieoczekiwanie, rozpoczynają się duże przeceny. Zawsze jednak jest jakiś impuls, który taką przecenę uruchamia. Tutaj takim impulsem mogło być powołanie przez rząd Chin specjalnej grupy, która ma zwalczać przestępstwa kapitałowe. Władze Chin już od pewnego czasu ostrzegały, że spekulanci doprowadzają do powstania groźnej bańki spekulacyjnej.
Można powiedzieć, że przecież chiński rynek akcji nie jest tak znowu bardzo istotny dla innych giełd, ale tu nie chodziło o jego wagę. Wszystkie rynki od 4 lat kontynuowały hossę, która od dawna oderwała się przecież od fundamentów. Bańka spekulacyjna była nadmuchiwana niezwykle intensywnie, dzięki zalewowi taniego kapitału korzystającego z niezwykle niskich stóp procentowych. Nawet teraz trudno powiedzieć, żeby stopy były wysokie. W tej sytuacji taki sygnał z Chin, gdzie przecież w poniedziałek indeks ustanowił rekord wszech czasów, zmusił wszystkich do zastanowienia. W głowie każdego inwestora zrodziło się pytanie: czy za chwilę i na moim rynku nie wydarzy się coś podobnego? Na szukanie odpowiedzi nie było czasu, bo już inni zaczynali sprzedawać. W takich momentach przestaje działać analiza techniczna, dane makro i wyniki spółek. Liczy się tylko psychologia tłumu i strach. Gra na giełdzie to przecież jest zawsze walka chciwości ze strachem. We wtorek w USA też wygrał strach. Wyprzedaż rozpoczęła się od początku sesji i trwała do jej końca. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja na rynkach Ameryki łacińskiej, gdzie argentyński indeks Merval, czy brazylijski Bovespa spadały po prawie 8 procent.
Akcje stały się towarem niechcianym.
Taka przecena nie musi doprowadzić do następnych sesji spadkowych, ale jedno jest prawie pewne – leczyć się z tego spadku będziemy długo. Była szansa na to, że pod koniec sesji pojawi się promyk nadziei. Indeksy w USA spadły do poważnego wsparcia z grudnia 2006, tam się zawahały i po jego przełamaniu rynek się całkiem załamał. Spadki zbliżyły się do 4 procent. W tym momencie wkroczył popyt, któremu udało się doprowadzić do powrotu do tego wsparcia. Jednak końcówka znowu była bardzo słaba i ocalało tylko wsparcie na NASDAQ. Po takiej sesji są chyba tylko dwie możliwości: krach albo spore odbicie. W dużym stopniu będzie to zależało od jutrzejszych danych makro.
Wtedy, kiedy nie liczy się już nic oprócz strachu, nie bardzo jest sens pisać o danych makro, ale dla porządku trzeba je odnotować. We wtorek dane o styczniowych zamówieniach na dobra trwałego użytku były niezwykle słabe. Spadły aż o 7,8 procenta, a bez środków transportu o 3,1 proc. Rynek takich fatalnych danych zdecydowanie nie oczekiwał. Co prawda są one bardzo zmienne i uważane w związku z tym jako takie, na których podstawie nie należy podejmować długoterminowych decyzji inwestycyjnych, ale w sytuacji, kiedy już i tak na świecie panowała bardzo zła atmosfera musiały zaszkodzić indeksom i kursowi dolara. Dużo lepsze informacje podał Conference Board. Indeks zaufania konsumentów w styczniu nieoczekiwanie i całkiem wyraźnie wzrósł. To jednak było dla rynków zdecydowanie za mało. Teoretycznie dobre dane nadeszły też z rynku nieruchomości, ale były one dobre, jeśli widziało się tylko ilość domów, które sprzedano w styczniu na rynku wtórnym. Wzrosła ona o 3 procent. Jednak wzrosły też zapasy niesprzedanych domów, a mediana cenowa spadła szósty raz z rzędu (tym razem o 3,1 proc.). A przecież to ceny domów są podporą gospodarki amerykańskiej.
Nic dziwnego, że rentowność obligacji amerykańskich znacznie spadła (również dlatego, że kapitał uciekał z akcji i przechodził w obligacje), a dolar wyraźnie stracił. Rynek surowcowy praktycznie nie reagował na te wszystkie wydarzenia. Cena ropy nie zmieniła się, a złoto i miedź trochę staniały.
Wolumen gwałtownie wzrósł, co wagę spadku zwiększa. Na NYSE obróciło się 4,277 mld akcji (o 51 proc. więcej niż wczoraj). Na NASDAQ obróciło się 3,144 mld akcji (o 66 proc. więcej niż wczoraj).
Wykresy:
S&P 500 wyłamał się dołem z kanału trendu wzrostowego, co jest sygnałem sprzedaży. Długa, czarna świeca też wspiera podaż. Opór na 1.424 pkt. Wsparcie na 1.387 pkt.
DJIA wyłamał się dołem z kanału trendu wzrostowego, co jest sygnałem sprzedaży. Długa, czarna świeca też wspiera podaż. Opór na 12.420 pkt. Wsparcie na 12.070 pkt.
TRIN dał sygnał sprzedaży.
NASDAQ wyłamał się dołem z kanału trendu wzrostowego. Otworzył też okno bessy. To są sygnały sprzedaży. Wsparcie jest na 2.393 pkt. Opór na 2.439 pkt., a poważny na 2.505 pkt.