Brawo! Dlaczego tak późno, takie wnioski. Argumentowałem to, 15 lat temu, próbując namówić Jacka Piechotę do następującego manewru: zlikwidować podatki dochodowe, a w zamian wprowadzić liniowy
VAT czyli bez ulg i zwolnień, od wszystkich towarów i usług taki sam, paradoksalnie dużo niższy bo około 16%, co całkowicie zastąpi w budżecie państwa środki z dotychczasowych podatków dochodowych. Dlaczego tak? Zaobserwowałem, że przy stawce podstawowej VAT, wówczas 22%, rzeczywiste wpływy budżetu stanowiły tylko nieco ponad 8% wartości dodanej. Dziś ten uzysk nie przekracza 9%, przy stawce podstawowej 23%! Po drugie, wpływy z podatków dochodowych w ogóle nie korelują z dynamiką PKB, natomiast wpływy z
VAT jak najbardziej, przez co z latami wciąż maleje udział podatków dochodowych we wpływach państwa, a rośnie udział
VAT. Wreszcie najważniejsze, podatki dochodowe obciążają kapitał i pracę, a więc siłę napędową rozwoju, natomiast
VAT obciąża konsumpcję i nieproduktywną akumulację, zatem odciążenie kapitału, a dociążenie konsumpcji jest ze wszech miar korzystne dla rozwoju. Cały ten manewr wywołał by efekt raju podatkowego, a niższy
VAT podstawowy uczynił bardziej konkurencyjną polską gospodarkę. Obliczyłem, że gdyby taki manewr zrobiono 15 lat temu, dzisiejsze problemy nie miałyby miejsca, tj deficytów, długów, bezrobocia, i już byśmy zrównali się ze "starą" Europą w poziomie rozwoju i PKB na mieszkańca, tym samym dochodami obywateli. Oczywiście przebudowaniu należy poddać też cały system ubezpieczeń społecznych, który po pierwsze powinien przejąć funkcje tzw solidaryzmu społecznego, po drugie by skumulowana składka na niego nie przekraczała 20% , co jest realne, ale to kolejny temat do szerszego omówienia. Wreszcie najistotniejsze, ochrona pracy w Polsce, na takim jak w "starej" Europie, tzn, że średni pracownik otrzymuje nie mniej niż 80% swej produktywności (wydajności). Dziś wg tej proporcji, polski pracownik jest niedopłacony na ok 10 ty. USD, co oznacza brak potencjalnego popytu na około 500 mld zł na polskim rynku. Rozwiązanie tego problemu, ma kapitalne znaczenie, nie tylko dla zasobności Polaków, ale dla rozwoju, dla budżetu, dla ubezpieczeń społecznych itd. "Stara" Europa dawno zrozumiała, że "chciwość" napędzająca kapitalizm, może ostatecznie "zeżreć go od ogona", jak też że pracownik jest przede wszystkim konsumentem!