Idealnym rozwiązaniem byłoby zastąpienie wszystkich podatków tzn. CIT, PIT i
VAT podatkiem obrotowym. Każdy kto broni przeciwnych rozwiązań wspiera kombinatorykę księgową i przekręty na wielką skalę w miejsce przedsiębiorczości i pracy. Niewykazywanie dochodów to jedno, ale jakie absurdy kryją się za podatkiem
VAT!
Z jednej strony mamy wyłudzenia na ogromne kwoty za sprawą karuzeli oraz wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów ze stawką 0%, a z drugiej taką oto sytuację importerów, do których należę. Otóż płacę
VAT od zakupionych poza Unią towarów już przy odprawie celnej - inaczej towar nie zostanie zwolniony i nie będę mógł go wprowadzić do obrotu. Podatek ten sobie na deklaracji
VAT-7 w tej samej kwocie odliczam więc teoretycznie wszystko jest cacy - wynik równania wychodzi na zero. Szkopuł w tym, że odliczam na podstawie dokumentu PZC wystawianego w jakiś czas po dokonanej odprawie. W praktyce towar mam już na magazynie,
VAT zapłaciłem i... mam zablokowane na miesiąc środki, którymi nie mogę obracać, bo PZC wystawiono z datą przypadającą na miesiąc następujący po rzeczywistym odbiorze towaru. Nikogo nie interesuje czy cokolwiek z tego sprzedałem, po prostu pożyczam budżetowi na miesiąc pewną kwotę z oprocentowaniem równym zero.