hjklllll
/ 142.4.206.* / 2016-02-03 21:47
Przewodniczącego NSZZ Solidarność - Piotra Dudę uważam za sabotażystę własnego kraju i antypatriotę.
Ma gębę pełną frazesów o dobru Polski, o dobru ludzi pracy, a swoimi działaniami powoduje straty idące w miliony, które traci Skarb Państwa. Duda nie stara się o polepszenie warunków pracujących ludzi. Wyjątkiem są górnicy. Solidarność powstała na Wybrzeżu, w Gdańsku i założyli ją stoczniowcy. Teraz została zawłaszczona przez hanysów, a w szczególności przez górników, którym wydaje się, że żyją w epoce Gierka i każdy musi im bić pokłony i spełniać każdą zachciankę. A Duda ich w tym utwierdza. Działa na szkodę innych ludzi pracy oraz na skodę państwa polskiego.
Zdrowo myślący człowiek, związkowiec będzie starał się znaleźć rozwiązanie zadawalające ludzi pracy, pracodawców i państwo. Duda nie myśli zdrowo, o ile w ogóle. Za tonę węgla wydobytego przez polskich górników można kupić dwie tony węgla z Australii. Jaki jest więc sens utrzymywać polskie kopalnie i wydobywać węgiel, skoro trzeba dopłacać do każdej tony węgla?! W dodatku górnicy żądają podwyżek, żądają dodatków, trzynastek i czternastek i innych przywilejów branżowych. Są więc, w czystym wydaniu, pasożytami żerującymi na innym organizmie. W latach 80-tych XX wieku podobnie myśleli angielscy górnicy. Na szczęście dla Wielkiej Brytanii premierem była kobieta, która znała się na ekonomii i nie ulegała rozwrzeszczanej hołocie. I pozamykała nierentowne kopalnie, aby państwo nie traciło niepotrzebnie horrendalnych kwot na zachcianki rozwydrzonych głupków. Niestety, polski rząd tego nie potrafi i pozwala na okradanie społeczeństwa przez Piotra Dudę i jego górników.
Górnictwo przynosi straty dla budżetu państwa i powinno być zniżone do niezbędnego minimum. Do tego doszli już nawet związkowcy, tyle, że nie od górnictwa, a od energetyki. Nie mają oni zamiaru sponsorować górniczej hołoty, która przynosi straty, a co chwilę ma jakieś żądania. Tego przewodniczący Duda nie przewidział. I co on teraz biedny zrobi? Oberwie albo od jednych, albo od drugich. Okrakiem na barykadzie nie da się siedzieć.
Obecna sytuacja to jeszcze jeden dowód na to, że związki zawodowe powinny być poza polityką, bo wtedy można spokojnie z rządem spokojnie rozmawiać z pozycji neutralnej. W Polsce Duda upolitycznił związki i stał się przybudówką jednej partii, partii demagogów. Automatycznie przez to stał się opozycją, a nie partnerem do rozmów o pracownikach. W dodatku Duda na ślepo rozdaje razy rządowi nie patrząc, jakie to przyniesie straty Polsce. A potem pójdzie do kościoła, padnie na kolana, przyjmie komunię, odklepie „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, nic z tego nie rozumiejąc, położy kwiaty pod jakimś pomnikiem i uzna się za patriotę. A księża mu przytakną, licząc na udział we władzy, gdy partia Dudy zacznie niszczyć do reszty Polskę.