Mediator
/ 86.137.181.* / 2006-06-03 18:20
I ja sie z Toba zgadzam Tom. Przeczytalem juz setki wypowiedzi na roznych forach typu - nie placcie, nic wam nie zrobia itd itp. Zalmi troche tych, ktorzy poszli za tymi podpowiedziami. Ja nie mam zadnych zludzen. Jestesmy obywatelami panstwa, ktore traktuje nas - pracujacych legalnie za granica i placacych tam podatki - jak oszustow, ktorzy nie marza o niczym innym, jak oszukiwac wlasny kraj. Ci oszusci placa regularny podatek w kraju, w ktorym pracuja. Placa tamtejszy "ZUS", ktorego nawet nie moga sobie (przynajmniej w UK) odliczyc przy rozliczeniu z polskim US. WYjechali najczesciej po bezskutecznych poszukiwaniach pracy albo nie mogac zwiazac konca z koncem, zapewnic rodzinom przynajmniej minimum bezpieczenstwa. Teraz placa podatek i mysla jak zaplacic w nastepnym roku np. 2 tys funtow jeszcze w Polsce. Jesli zarabiaja niskie stawki, to po oplaceniu kosztow zycia, podatku, ubezpieczenia zdrowotnego, reszte powini przez caly rok odkladac na podatek w Polsce. Jak im sie uda odlozyc. Jestem jednym z nich. Wyksztalcenie bardzo dobre i dublowane. Doswiadczenia tez nie musze sie wstydzic. Ani umiejetnosci. W Anglii znalazlem prace, Nie rzucam kurczakami do kartonow. Pracuje glowa. Ta sama, ktora w Polsce moglem sobie - wiecie co. Zostawilem ukochana Kobiete i dziecko. Jak wielu mi podobnych. Wyjazd uratowal przed finansowym krachem ale nie zrobil z nas bogatych ludzi. Dal jako taka stabilnosc finansowa. I wylacznie taka. Bo rodzina jest skazana na tesknote, na bol rozstania. Jesli bede musial zaplacic ten podatek w Polsce w takiej wysokosci jaka teraz wynika z przepisow, to znaczy, ze w Anglii pracuje na trzy rzeczy. Swoje tutaj zamieszkanie i wyzywienie, podatek angielski i podatek polski. Kto nie wierzy, niech zapyta Polaka pracujacego w Anglii, czy odlozyl przez rok dwa tysiace albo wiecej funtow. Wyjatki tylko potwierdza regule. Kocham swoja ojczyzne i moje miejsce jest w Polsce. Ale systemu, ktory niszczy obywateli probujacych na wlasna reke zaradzic swoim problemom, najzwyczajniej nienawidze. Moi znajomi Anglicy nie cha wierzyc, ze moj wlasny kraj jest gluchy na glosy Polakow pracujacych na Wyspach, ze robi wszystko, by eksploatowac te nieszczesna umowe o unikaniu podwojnego opodatkowania. A tak w ogole, to jaki piekny kwiatek jezykowy - unikanie. Moze w naastepnej negocjowanej umowie warto wprowadzic slowo "zakaz". Spokojnie, nikt go nie wprowadzi. A ja wiem, ze nie ochroni mnie zaden certyfikat rezydencji ani w ogole nic, jesli Cezar pokaze paluszkiem w dol. Nie pozostaje mi nic innego jak czekac na zmiany a poki co, odkladac na ten cholerny haracz. Przepraszam Was, ze sie tak rozpisalem. Ale naprawde glowa mi juz peka, bo nie myslalem, ze bedac codziennie lub prawie codzienni w pracy na Wyspach, placac czynsz i podatek plus podatek lokalny council tax i Bog wie co jeszcze, bede musial cokolwiek udowadniac poza tymi faktami. Okazuje sie, ze ktos moze uznac, zemam centrum zyciowe w POlsce, bo np. ozenie sie z Polka. Az mi sie smiac chce - John z Yorku ozeni sie z Agnieszka z Wroclawia i wroci do Yorku. Hej, ale w takim razie to on ma centrum zyciowe w POlsce - idac tokiem takiej interpretacji. Nie oszukujmy sie. Politycy tam na gorze wiedza, ze mozemy im dokladnie... Mydla oczy, cos tam obiecuja, moze nawet pojda w koncu po rozum do glowy i cos zmienia. Ale zanim zmienia, tysiace Polakow powinny w przyszlym roku zaniesc w zebach do US bardzo ciezkie pieniadze. I moim zdaniem jest to drwina ze sprawiedliwosci. Nazywanie placenia tego podatku "doplata" jest eufemizmem, tyle ze okrutnym. Niech pozwola nam odliczyc od podstawy opodatkowania caly podatek zaplacony w Anglii, ubezpieczenie zdrowotne (bo kiedy pojade do Polski i zachoruje to dzieki karcie oni beda magli sciagnac sobie pieniazki od Anglikow z mojego konta ubezpieczenia zdrowotnego), a jesli z roznicy progow podatkowych wyniknie koniecznosc doplaty, doplace. Ale odliczenie sobie 30 diet czyli bodaj 960 funtow od zarobionych w Anglii np. 13 tysiecy funtow brutto rocznie... Kto pracuje w Anglii ten wie, ze polowe pieniedzy trzeba wydac na mieszkanie i zywnosc, czesto wiecej niz polowe. A przeciez wydatkow jest wiecej. Koniecznych wydatkow. Szkoda gadac. Staram sie ciagle wierzyc, ze cos sie zmieni i to w miare szybko. Lub raczej mam nadzieje i chialbym bardzo, zeby wszyscy Ci, ktorzy maja podobna, nie okazali sie po raz kolejny jej ulubionymi synami i corkami. Pozdrawiam serdecznie
Mediator, North Yorkshire, Anglia