magaa
/ 109.173.157.* / 2015-08-31 08:45
Smutno mi, jak czytam takie agresywne opinie o nauczycielach, nieprawdziwe i krzywdzące. To jest ciężka praca w hałasie, częstej nieprzychylności rozwydrzonych dzieciaków i ich napastliwych rodziców, to praca wymagająca ogarnięcia grupy przeróżnych osobowości i ostatnio często także z dysfunkcjami... To skupienie uwagi nie tylko na procesie nauczania, ale na psychice dziecka (a jest ich w klasie ponad 20), to praca poza klasą, gdy trzeba sprawdzać zeszyty godzinami, albo przygotowywać jakiś spektakl teatralny, uroczystość, robić gazetki klasowe, przygotowywać materiały plastyczne, wystrój budynków szkoły na święta, organizować wycieczki dla dzieci, rozmawiać z rodzicami na każde żądanie, godzinami siedzieć na zebraniach nauczycielskich, obowiązkowych szkoleniach, przychodzić czasem nawet w soboty do szkoły na zorganizowane imprezy dla całych rodzin. Ponadto prowadzić obszerną dokumentację dzienników papierowych i elektronicznych, już nie wspominając o obowiązkowych prawie codziennych dyżurach na boisku szkolnym. Co wy wiecie ludzie, co Wy wiecie, szkoła to nie ta sama co kiedyś, gdy nauczyciel był autorytetem w społeczeństwie, a dzieci siedziały jak myszki po cichutku i wykonywały polecenia. Często jest to walka, aby opornych i trudnych czegoś nauczyć. Ok 2700 na rękę z dodatkami po 29 latach pracy jako dyplomowany. 13-tka i jakiś bon na święta i dzień nauczyciela, socjalne "pod gruszą" na wakacje. "OBYŚ CUDZE DZIECI UCZYŁ" !!! Naużeracie się ze swoimi pojedynczymi pociechami, a ja mam ich w klasie 24, w tym kilkoro nadpobudliwych, z zaburzeniami zachowania i tacy, co powinni być w klasie specjalnej, ale rodzice się nie zgadzają. Po 5 godzinach człowiek jest psychicznie strasznie zmęczony. Mój wysiłek w czasie tych 5-ciu godzin równa się wysiłkowi ciężkiej pracy fizycznej. A potem praca w domu - przygotowanie do jutrzejszych lekcji...