Witam!

Jestem po rozwodzie - od 10.2009.
Rozwód bez orzekania o winie. Sąd nie orzekł o mieszkaniu stron.
Mamy wspólny dom (na kredyt) - oboje jesteśmy wpisani do Aktu Notarialnego jako właściciele. Oboje w nim przebywamy. Żadne z nas nie jest w nim zameldowane.
Nie posiadamy potomstwa.

Moja była żona chce mnie spłacić - opłaciła Rzeczoznawcę, który wycenił dom na podstawie sprzedanych podobnych (metrażowo i rocznikowo) domów na tym terenie w roku 2009 (było ich zaledwie 6, więc jest to mała próbka statystyczna, ponadto był to bardzo słaby rok, jeśli chodzi o nieruchomości).

Kwota wyceny jest wg mnie dużo za niska (Rzeczoznawca przyznaje, że nie bierze pod uwagę np. standardu wykończenia - który u nas jest wysoki, i który znacznie podwyższa jego cenę, przyznaje też, że bazuje na danych z Aktów Notarialnych - w których kwoty są zaniżane celowo, aby obniżyć podatek).
Biuro nieruchomości wyceniło dom wg swoich standardów na kwotę około 200 tys. większą.

Mamy impas.

Ja zaproponowałem więc, żeby sprzedać dom na wolnym rynku i podzielić się pieniędzmi po połowie. Moja żona obstaje przy spłaceniu mnie na podstawie opinii Rzeczoznawcy.

Obecnie była żona jest w kontakcie z kancelarią prawną i mam następujące obawy (proszę Was o sugestie):

1. Czy Sąd może mnie zmusić do przyjęcia spłaty przez byłą małżonkę?

2. Czy Sąd może orzec teraz, kto ma prawo przebywać/mieszkać w domu? Oboje nie jesteśmy tam zameldowani. Oboje jesteśmy współwłaścicielami.

Nie wiem, czy to ma tutaj znaczenie: żona zarabia dużo więcej ode mnie - stać ją na wynajęcie/kupno mieszkania. Nie ma tutaj okoliczności, dla których musiałaby pozostać w w/w domu (jak już wspomniałem - nie mamy dzieci).

Dziękuję z góry za pomoc!

Pozdrawiam