Witam.
Sprawa dotyczy roku 2010, prowadziłam w tym czasie działalność gospodarczą i jednocześnie byłam zatrudniona na umowę o pracę na pół etatu z wynagrodzeniem brutto okreslonym w umowie - płaca zasadnicza 1000 zł, premia motywacyjna nieokreślona konkretną kwotą, dodatek funkcyjny 250 zł. Do składek za ubezpieczenia społeczne zgłosiłam się z tytułu umowy o pracę.
W dwóch miesiącach, luty i czerwiec przebywalam na zwolnieniu lekarskim przez część każdego miesiąca.W tym okresie podstawa do obliczenia składek była niższa niż wymagana najniższa krajowa ale wynikalo to z tego iż ilość dni składkowych w danych miesiącach była mniejsza. W lutym było to 24 dni na 28 w m-cu i wynosiło 1266,68, czyli w przeliczeniu na miesiąc podstawa do naliczenia składek wynosiła 1477,79. A w czerwcu było to 17 dni składkowych na 30 w m-cu i podstawa wynosiła 826,71 - a w przeliczeniu na cały miesiąc - 1458,90.
ZUS żąda ode mnie opłacenia składek ze te miesiące z tytułu działalności tłumacząc swą decyzję tym iż cyt. "z treści umowy o pracę nie wynika, iż przysługujące Pani z tytułu zatrudnienia wynagrodzenie jest co najmniej równe kwocie minimalnego wynagrodzenia za pracę. ... Przeliczeniu podlega podstawa wymiaru składek, jeżeli z umowy opracę wynika, że wynagrodzenie przysługujące z tytułu jej wykonania przez cały miesiąc jest równe co najmniej kwocie minimalnego wynagrodzenia za pracę." A z mojej umowy to nie wynika bo stoi tam 1250 plus premia. Przeglądałam ustawę z 13 października 1998r i nie doszukałam sie tam takiego stwierdzenia, że w umowie MUSI być określona płaca zasadnicza jako minimalna krajowa. Przez cały rok 2010 (oprócz tych dwóch miesięcy) podstawa do obliczenia składek była taka sama i wynosila 1500. Bo tak się z szefową umówiłam ustnie.
Jak myślicie? Bo ja z matematycznego punktu widzenia nie mogę przyznać ZUS'owi racji. A może jednak ten zapis w umowie ma znaczenie?